Traducciones en contexto de "za diabła" en polaco-español de Reverso Context: Och, i uważa się za diabła.
Ostatnio zagadałem do dziewczyny która sama stanęła obok mnie jak gadałem z jej kolegą (zapoznawaliśmy się na imprezie) , zerknęła na mnie dłużej a ja to wyłapałem, powiedziałem jej pewnie i donośne część i cisza (czekam aż mi odpowie też cześć) , patrzymy sobie w oczy a ona cała się zaczerwieniła, odwróciła i uciekła.
Jak jednak tłumaczył, nie można postawić mu żadnych zarzutów i winić za zabójstwo, bo rytuał się nie powiódł! Rodzina nadal jest biedna. Poza 23-latkiem i jego matką służby zatrzymały też lokalnego pastora, który pomagał parze kanibali gotować członki Favour Daley-Oladele. To on miał wymyślić, jak pomóc biedującej
Tęsknię Za Dziewczyną - Straszna Tęsknota Po Rozstaniu Z Dziewczyną Lub Między Spotkaniami - 5 Metod Na Tęsknotę, 3.3 out of 5 based on 6 ratings Poszukiwano. https://www jak-zdobyc-dziewczyne pl/blog/tesknie-za-dziewczyna-z-ktora-zerwalem-zostawilem-ja-a-teraz-tesknie-5-metod/ Podobne wpisy:
Nie odezwała się nawet słowem. Wpatrywała się we mnie wzrokiem, od którego przeszły mnie dreszcze. Ojciec zmarł tydzień później, nie odzyskując przytomności. A ja, stojąc przy jego grobie, pomyślałam, że jesteśmy jak liście na wietrze. Nie wystarczy to, co robisz i jak świadomie układasz sobie życie.
kesan dan pesan guru untuk siswa kelas 6. programykategorieZStyl życia/Zdrowiewięcej materiałów z tej kategoriiJeśli szukacie naprawdę przerażającego przebrania na Halloween, mamy niezwykłą inspirację. Ta dziewczyna przebrała się za... typową wyczerpaną mamę. Niesamowity kostium realistycznie odzwierciedla wizerunek umęczonej kobiety. Zobacz przebranie, halloween, lindsay000Podziel sięKomentarze (0)Wybrane dla CiebieWP News wydanie godzina 11:50Doda szuka trzeciego męża. "Musi być stabilny finansowo"Tłit - Marek SawickiWP News wydanie godzina 11:50Smacznego: przepis na budyń jaglany z marakująWP News wydanie godzina 16:50Największe hity Netfliksa. Nadal przyciągają przed ekranyTłit - Tomasz TrelaWP News wydanie godzina 11:50WP News wydanie godzina 16:50Programy Wirtualnej PolskiKOMENTARZE(0)
fot. Adobe Stock, bramgino Być samotną mamą nastolatki to spore wyzwanie. Z Klaudią do jej szesnastych urodzin nie miałam większych problemów, ale potem się zaczęło. Ponieważ ojciec Klaudii uchylał się od płacenia alimentów, musiałam pracować za dwoje; w tym czasie szkolne stopnie córki zaczęły pikować w dół, a mnie naprawdę trudno było wygospodarować czas na sprawdzanie jej zeszytów i pilnowanie terminów klasówek. Pocieszałam się, że to normalne w wieku dojrzewania Miarka się przebrała, gdy po szkolnej dyskotece wyczułam od niej alkohol i papierosy. Następnego dnia zaczęłam poważną rozmowę. – Jak byś się zachowała, gdyby twoje dziecko wróciło pijane? – spytałam. – Dałabym mu żyć, nic wielkiego się nie stało – wzruszyła ramionami. Tłumaczyłam jej, że pijackich wyskoków pod moim dachem tolerować nie będę, a na papierosy ma jeszcze czas. – Dobrze, mamo... – zgodziła się obojętnie. Jednak tak naprawdę nic do niej nie dotarło. Od tej pory papierosy dało się od niej wyczuć niemal codziennie, a tydzień później wróciła z imprezy kompletnie nieprzytomna. Wtedy sięgnęłam po radykalne metody: dałam jej szlaban na wyjścia, obcięłam kieszonkowe i zażądałam poprawy stopni w szkole. – To dla twojego dobra, córeczko. Rób co chcesz, tylko nie pij! – tłumaczyłam. Ostre metody przyniosły skutek i od tej pory ani razu nie przyłapałam jej na piciu, nie wyczuwałam też papierosów. Każdego dnia po szkole meldowała się grzecznie w domu. Tak przynajmniej donosiły mi sąsiadki, bo ja w tym czasie ciężko pracowałam, by zapewnić sobie i córce normalne życie. Nie zdarzały jej się już wybuchy gniewu, nie buntowała się przeciwko wszystkiemu, co mówiłam. Odetchnęłam z ulgą. Wkrótce pozwoliłam jej pójść na szkolną dyskotekę, a gdy wróciła zupełnie trzeźwa, wiedziałam już, że mogę jej zaufać. Czasem potrafiła przez całą noc robić porządki Od tej pory co tydzień wychodziła na zabawę lub nocować u koleżanki, wracała roześmiana i pełna energii. Gratulowałam sobie, że pozwalam dziewczynie się wyszaleć i że nie nadużywa mojego zaufania, sięgając po alkohol czy papierosy. Czasem zadziwiała mnie – jak wtedy, gdy po imprezie, około północy, zabrała się za porządki i do rana słyszałam, jak prasuje i ściera kurze. „Kochane dziecko, tak się stara…” – patrzyłam na nią z czułością.“ Z czasem zaczęła być nieco mniej przewidywalna – a to z uśmiechem na ustach robiła wszystko, o co ją poprosiłam, innym razem cały dzień była przygnębiona i nie wychodziła spod kołdry. Nie martwiłam się tym jednak zbytnio, bo pamiętałam, jak sama byłam nastolatką. „Ma już prawie osiemnaście lat, pewnie się zakochała” – uspokajałam się i biegłam, jak co dzień, do pracy. Pewnego dnia w biurze zaskoczył mnie jednak telefon. – Bardzo proszę przyjść do szkoły… – to była wychowawczyni Klaudii. – Coś się stało? – spytałam przerażona. – Po prostu chciałabym z panią porozmawiać. Niepokoję się o Klaudię… Odebrałam telefon ze szpitala Nie rozumiałam, czym może niepokoić się nauczycielka, ale poszłam do wychowawczyni. – Klaudia bardzo się zmieniła – zaczęła kobieta. – Jej stopnie znów się pogarszają. Raz przychodzi przygotowana na piątkę, innym razem nie wie, co się wokół niej dzieje. Jej koleżanki twierdzą, że wpadła w złe towarzystwo. Nie wydaje się pani, że Klaudia może mieć problemy z narkotykami? – spytała. Aż się roześmiałam. – Niech pani nie żartuje, to nie jest dziewczyna z marginesu! – przypuszczenie nauczycielki było absurdalne. Szybko się z nią pożegnałam i obiecałam sobie, że porozmawiam z Klaudią o jej stopniach. Po drodze do domu mijałam jeden ze sklepów z dopalaczami i zastanowiło mnie, że jak zwykle panował tam wielki ruch. Co minutę z małego sklepiku wychodził kolejny klient, a nowi kłębili się na chodniku. Pamiętam, że pomyślałam wtedy: „Skoro to jest legalne, to pewnie nieszkodliwe…” i poszłam dalej. W domu była Klaudia, tym razem blada i roztargniona. Wysłuchała moich uwag i przyznała mi rację. – Tak, postaram się poprawić stopnie… Pójdę do Kaśki po zeszyt, dobrze? Bo muszę jeszcze dziś się pouczyć. Odetchnęłam z ulgą, że poważnie myśli o poprawie ocen i pozwoliłam jej wyjść do koleżanki. Minęła godzina, dwie… Wkrótce wybiła jedenasta, a Klaudii wciąż nie było. Odchodziłam już od zmysłów, kiedy zadzwonił telefon. – Czy jest pani mamą Klaudii? – usłyszałam w słuchawce. – Tak... – Dzwonię ze szpitala. Pani córka trafiła do nas po przyjęciu zbyt dużej dawki substancji toksycznej, teraz jest nieprzytomna, ale jej stan jest stabilny. Nic z tego nie rozumiałam. – To znaczy że się czymś zatruła? – spytałam niepewnie. – To znaczy, że zażyła produkt kupiony w sklepie z tzw. dopalaczami i najwyraźniej jej zaszkodził – westchnął głos w słuchawce. – To już trzecia taka osoba w tym tygodniu… Zamurowało mnie. Błyskawicznie znalazłam się w szpitalu. Nie wiedziałam, czy gdy córka się obudzi, dać jej w twarz za okłamywanie mnie, czy wyściskać i obiecać pomoc. Szpitalna pani psycholog poradziła mi, bym postawiła na to drugie rozwiązanie. Przy okazji uzmysłowiła mi, że szlabany i karanie nie zastąpią codziennych rozmów, a moja córka przez ostatnie lata mogła czuć się bardzo samotna. Córka poszła na terapię i odzyskała zdrowie Dziś minęły już dwa lata od tamtej chwili. Klaudia odzyskała zdrowie i rozsądek, poszła na terapię i choć zawaliła jedną klasę, po zajęciach z psychologiem zaczęła sama przykładać się do nauki i teraz szykuje się do matury. Gdy zamknęli sklepy z dopalaczami, obie poczułyśmy olbrzymią ulgę. A ja wciąż nie mogę uwierzyć, że tak długo lekceważyłam problem… Czytaj także:Teść wystawił na stół wódkę. Byłem zgorszony, że planuje pić przy 3-latkuEdyta płacze, że rozwiodłam ją z mężem. A ja tylko zgodziłam się być jej świadkiem w sądzieByły mąż zabawiał się z kochanką, a ja wypruwałam sobie żyły, by utrzymać synów
To był piękny zimowy poranek. Tego dnia wstałem o 8 rano i poszedłem się wykąpać bo miałem w planie spędzić dziś cały dzień z dziewczyną, a była sobota. Wstałem z łżka i w samych bokserkach wyszedłem z pokoju i poszedłem prosto do się, puściłem wodę i zacząłem kąpać się. Po 10 minutach usłyszałem głos mamy dochodzący zza dzrwi:-JA- Marcinku jesteś tam?Zapytała stanowczym głosem Tak jestem. Co się stało?-MAMA- Szybciutko wychodź z łazienki wszystko ci się do mnie jak do małego chłopca i w dodatku tak tajemniczo. Nie miałem pojęcia o co jej się ręcznikiem ubrałem nowe bokserki a stare do prania wrzuciłem. Wyszedłem z łazienki a mama znw zawołała do mnie:-MAMA- Jestem w salonie ubierz się i przyjdź tu Marcinku mam ci coś ważnego do byłem na maxa przez to w jaki sposb się do mnie zwraca, bo zawsze jak coś chciała to przychodziła z uśmiechem i na luzie zawsze gadała ze mną i nigdzie nie kazywała mi przychodzic do siebie tylko sama do mnie przychodziła... no chyba że na obiad mnie wołałaNo cż. Ubrałem się w spodnie dresowe czarne, t-shirta białego, białe skarpetki, bokserki i poszedłem do salonu. Czekała tam na mnie moja mama zrobiła nawet dla nas po kawie i położyła ciastka na stł. Usiałem i patrzyłem na mame uśmiechając się do niej a ona do końcu przemwiła:-MAMA- Marcinku przepraszam że tak z nienacka ci to mwię ale mam dla ciebie wiadomość może miłą może nie sam już sobie ocenisz, ale w każdym razie to już postanowionemwiąc to uśmiechnęła się szyderczo i popatrzyła na mnie zabjczym wzrokiem - aż się przestraszyłem...O co jej może chodzić...-JA- jak tak mwisz i patrzysz na mnie to mnie ciarki przechodzą:/ no to co to za wiadomość mamo? Mw do mnie wprost ok?-MAMA- spokojnie skarbiei znowu się uśmiechnęła mwiąc to, a ona nigdy do mnie nie mwiła skarbie tylko po imieniu albo za tydzień w sobote syn mojej koleżanki z pracy idzie na studniwkę i nie ma partnerki a ponieważ bardzo się lubimy z tą koleżanką to obiecałam jej że znajdę partnerkę dla jej syna i ty będziesz nią tak więc szykuj się na studniwkę kochany mjjak to usłyszałem to zrobiło mi się ciemno przed oczami i chyba z 5 minut śmiałem się myśląc że ona no chyba żartujesz ja za tydzień to idę na wesele z moją dziewczyną, jej kuzyn się żeni hehe-MAMA- nie interesuje mnie jakie miałeś plany na sobote za tydzień, wiem jakie będziesz mieć więc lepiej się z tym pogdź bo już postanowione i nie będziesz mi psuć planw zwłaszcza że obiecałam Dorocie a jej syn Adam jest przystojny i starszy od ciebie od dziś już zaczniemy przygotowania kolego i jeszcze dziś pojedziemy kupić sukienke i resztę a jak będziesz utrudniać to pożałujesz zobaczysz!i mwić to w drzwiach stanął ojciec z paskiem w ręce i patrząc na mnie pokiwał głową po tym co mama powiedziała. Wiedziałem już że nie żartują-MAMA- wstawaj kochaniutki i nie waż mi się nawet mazać bo chłopcy nie płaczą... no ale za niedługo będziesz laseczką moją creczkąnie dało się już ukryć zażenowania na mojej twarzy. Zaczerwieniony wstałem i chciałem wyjść z pokoju, kiedy mama powiedziała do mnie:-MAMA- skarbie idziemy do łazienki, jesteś wykąpany więc tylko wydepiluje Cię całego i pojedziemy po sukienke do miasta po buty i bielizne. Musisz już mieć wszystko pokupione a potem na solarium pjdziemy nawet ja sama skorzystam i potem do kosmetyczki przebije ci uszy no i może pępek ale nad tym się się jakby ktoś chciał mi odebrać życie i najgorsze było to, że nie mogłem nic z tym zrobić. Pierwsze czego zacząłem się bać to wyjścia i pokazania się miedzy ludźmi przebranym za dziewczyne i to w tak bardzo damskim i elegancki stroju bo to studniwka przecież miała gadania poszedłem do łazienki i usiadłem na rozbieraj się do naga bo musimy ogolić nżki brzuszek rączki i wokł jajeczek kochanie-JA- a po co aż tak wszystko? przecież studniwka jest za tydzień dopiero i zarosne do tego czau i tak!Opierałem się by mc jak najdłużej cieszyć się zarostem ktry i tak nie był zbyt bujny alke jednak męski...-MAMA- a jak ty będziesz wyglądał jak sukienke będziesz przymierzać, buty i bielizne? poza tym dziś jak kupimy wszystko to w domu chce Cię zobaczyć w całości jak będziesz wyglądał ubierzesz wtedy sukienke majteczki staniczek rajstopy i szpileczki kochanie. No i mamusia nauczy cię poruszać się w nich żebyś mi się nie zabił na studniwce moje maleństwo aha no i oczywiście naucze cię tak chodzić byś kręcił dupcią jak
fot. Adobe Stock, pressmaster Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałem pięć lat. Wychowywała mnie mama. Z tatą chodziłem czasem w weekend do kina, spędzałem z nim też dwa tygodnie w wakacje. – Zrobiła z ciebie mięczaka – powiedział kiedyś. Wiem, co miał na myśli, choć zupełnie się z nim nie zgadzam Rzeczywiście, mama nigdy nie kupowała mi pistoletów. I nie uczyła przemocy. – Gdy ktoś cię uderzy, nie oddawaj. Zapytaj go, dlaczego to robi i czy uważa, że to ma sens. Drugi raz się nie daj, ale pamiętaj, agresja rodzi agresję – powtarzała mi, gdy wracałem ze szkoły z podbitym okiem. Gdy raz przy mamie powiedziałem, że Zosia z VI B to „fajna dupa”, o mało mnie nie udusiła. Skończyło się na poważnej pogadance o stosunkach damsko-męskich i o szanowaniu uczuć innych. – Zanim dziewczynę dotkniesz czy pocałujesz, musisz być pewien, że ona sobie tego życzy. I zapomnij o tych bzdurach, że jak kobieta mówi nie, to myśli tak – dodała. Nic wtedy nie powiedziałem, ale to było ulubione powiedzonko taty. Pierwszą dziewczyną, którą pocałowałem, była Agata Chodziliśmy razem do kółka teatralnego w liceum. Ponieważ musieliśmy pocałować się na scenie, postanowiliśmy najpierw spróbować „w cywilu”. Spodobało nam się tak bardzo, że zostaliśmy parą. Przez następnych kilka miesięcy dużo się przytulaliśmy i całowaliśmy. Ale tylko raz włożyłem jej rękę pod bluzkę, a i tak odwagi starczyło mi tylko na dotknięcie jej pleców. Agata nie zareagowała, nie miałem pojęcia, czy jej się podobało. A miesiąc później rzuciła mnie dla szkolnej gwiazdy koszykówki. Spacerowali objęci po korytarzach, on władczym ruchem trzymał jej rękę na pośladku, a ona wpatrywała się w niego jak w Adonisa. Ojciec chciał zrobić ze mnie mężczyznę Byłem w maturalnej klasie, gdy mama zginęła w wypadku samochodowym. Zamieszkałem wtedy z tatą. Kiedy ojciec dowiedział się, że jestem prawiczkiem, nie rozmawiał ze mną o niczym innym. – No co ty? Mało lasek dookoła? Nie wyglądasz źle. Mógłbyś tylko te okulary zamienić na szkła i każda może być twoja. Zabierz pannę do lokalu, postaw piwo i już. Możesz ją tu przyprowadzić, tylko uprzedź, to ci zostawię chatę – usłyszałem od niego trzy dni po pogrzebie mamy. Gdy nie posłuchałem, chciał mi dać pieniądze na prostytutkę. – To profesjonalistki, za dwieście złotych taka szybko cię nauczy, co i jak – przekonywał. Po maturze złożyłem papiery na studia w Krakowie. Wyprowadziłem się do akademika najszybciej, jak tylko się dało. Przed wyjazdem poszedłem na grób mamy. – Nie martw się. Nie dam się ojcu zamienić w troglodytę – obiecałem. Swój pierwszy raz przeżyłem z Kasią, koleżanką ze studiów, na plaży pod rozgwieżdżonym niebem Było naprawdę romantycznie. Byliśmy parą do końca studiów. Gdy wróciłem do rodzinnego miasta, próbowaliśmy przez jakiś czas związku na odległość, ale się nie udało. Na wyjazd, który zmienił moje życie, pojechałem z Markiem, kolegą z pracy. Gdy powiedziałem mu, że chcę się nauczyć pływać na desce windsurfingowej, namówił mnie, żebym pojechał na obóz z jego klubem. – Wyjdzie taniej, niż brać prywatne lekcje, i przyjemniej, bo fajne towarzystwo – przekonywał. Zanim zobaczyłem Julię, usłyszałem jej śmiech. Siedziała przy ognisku z czterema facetami. Gdy podeszliśmy, stanąłem i wpatrywałem się w nią jak w obraz. Julia nie jest klasyczną pięknością, ale ma w sobie coś, co hipnotyzuje facetów. – Marek! – dziewczyna zerwała się na widok mojego kolegi i rzuciła mu się na szyję. Przez chwilę myślałem, że są parą. Marek zaczął się ze wszystkimi witać i mnie przedstawiać. Nie zapamiętałem imienia żadnego z mężczyzn. Widziałem tylko Julię… Jestem pewien, że gdyby nie ona, rzuciłbym ten windsurfing następnego dnia. Miałem poranione ręce i nogi, wszystko mnie bolało. Ale Julia z taka pasją opowiadała o desce, że zrozumiałem jedno – jeśli się nie nauczę na niej pływać, to jestem bez szans. Ćwiczyłem więc w każdej wolnej chwili i w końcu zacząłem robić postępy. Od tej pory bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Pięć dni później doczekałem się pierwszego komplementu. – Jacek! Jaki postęp! Naprawdę widać, że jesteś do tego stworzony – usłyszałem głos Julii, gdy wlokłem deskę na brzeg. Poczułem, że rumienię się jak nastolatek. – Fakt, wciągnęło mnie. Nie mam pojęcia, jak mogłem bez tego żyć – wyrzuciłem z siebie może trochę zbyt entuzjastycznie. Ale Julia nie wyczuła fałszu w mojej deklaracji. Od tej pory zaczęła mnie zauważać. Na wieczornych imprezach starała się siedzieć koło mnie, to mnie prosiła o nalanie wina czy podanie kanapki. – Nie masz ochoty na spacer? Strasznie tu dziś głośno – zapytała mnie któregoś wieczoru. Ledwie się powstrzymałem, by nie zerwać się na równe nogi i nie złapać jej na ręce. – Jasne, bardzo chętnie. Idź pierwsza, zaraz dołączę – odpowiedziałem. Skinęła głową. Teatralnym gestem ziewnęła, wybąkała coś o tym, że jest bardzo senna, i odeszła od ogniska. Minutę później przeprosiłem i też zacząłem się zbierać. – Dokąd to? – dość gwałtownie zapytał Leszek, jeden z jej kolegów z klubu. Zauważyłem już wcześniej, że jak jestem blisko Julii, to patrzy na mnie spode łba. – Pod prysznic i spać. Jutro przecież zawody. Muszę być w formie – skłamałem. Leszek odprowadził mnie wzrokiem aż do granicy światła. I to nie było przyjazne spojrzenie. – Tu jestem, halo – usłyszałem głos Julii. – Co tak długo? Już myślałam, że mnie wystawiłeś… – Wiesz, ten Leszek się zainteresował, gdzie idę. On jakoś bardzo się o ciebie troszczy… – No trochę mi ojcuje, nie przejmuj się… – machnęła ręką Julia. Nie miałem czasu się zastanawiać, co to oznacza, bo nagle Julia przylgnęła do mnie i poczułem jej wargi na swoich. Przestałem myśleć. Potem spacerowaliśmy po plaży, rozmawialiśmy, trzymaliśmy się za ręce. W końcu odprowadziłem Julię do przyczepy. – Nie wejdziesz? – spytała zdziwiona, gdy chciałem odejść. – Nie chciałem się narzucać – odpowiedziałem, choć tak naprawdę cały płonąłem. – To piękne, że jesteś dżentelmenem, ale ja chyba nie jestem damą – zachichotała Julia. Złapała mnie za koszulkę i wciągnęła do środka. Nie broniłem się, choć wiedziałem, że mama nie byłaby ze mnie dumna. Rano wymknąłem się z przyczepy Julii, zanim wszyscy wstali. Miałem ochotę krzyczeć ze szczęścia. Na śniadaniu Julia usiadła daleko i nawet na mnie nie spojrzała. Nie byłem pewien, czy dla niej była to tylko przygoda na jedną noc, czy po prostu nie chce, żeby wszyscy się o nas dowiedzieli. Postanowiłem się nie narzucać. Gdy po porannych zajęciach odnosiłem do wiaty deskę, zobaczyłem ją i Leszka na wydmach. Wyglądało, jakby się kłócili. Nie wiedziałem, czy powinienem zareagować. Nagle Julia mnie zobaczyła. Pomachała wesoło, podbiegła i zaczęła mnie całować Przez chwilę miałem wrażenie, że coś jest nie tak, ale po chwili zapomniałem o wszystkim. Tego dnia wieczorem Julia oświadczyła wszystkim, że jesteśmy parą. Na ognisku Leszek był z żoną, która przyjechała z wizytą. Wydało mi się dziwne, że zaraz po deklaracji Julii złapał żonę za rękę i bez słowa wrócił na kemping. Ale wtedy byłem tak szczęśliwy, że takie drobiazgi szybko wylatywały mi z głowy. Do końca obozu byliśmy z Julią nierozłączni. Byłem pewien, że to najwspanialsza kobieta na ziemi. Ładna, mądra, czuła, wrażliwa, dobra. Anioł. Tydzień po powrocie do Warszawy Julia zabrała mnie na obiad do rodziców. Oboje, tak jak Julia, są architektami. Pracują razem w rodzinnej firmie. I na pierwszy rzut oka widać, że bardzo się kochają. Po dwóch godzinach miałem wrażenie, że zostałem zaakceptowany przez rodziców Julii. W listopadzie pojechaliśmy na klubowy wyjazd na południe Portugalii. Była cała banda, którą poznałem latem. Także Leszek, ale tym razem bez żony. Dużo pływaliśmy i balowaliśmy, więc co wieczór padałem jak zabity do łóżka. Rano zawsze przepraszałem Julię, że nie miała ze mnie pożytku. Uśmiechała się i zapewniała, że nadrobimy w Warszawie. Przez cały tydzień skrzętnie ukrywałem na dnie walizki małe pudełeczko. W środku czekał pierścionek zaręczynowy. Miałem plan, że oświadczę się ostatniego dnia naszego wyjazdu. Trochę się bałem, że dostanę od Julii kosza, bo jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy o ślubie. Ale postanowiłem zaryzykować. Pożegnalna impreza w barze na plaży trwała w najlepsze, a ja czekałem na właściwy moment. Co chwila sprawdzałem, czy pudełko mam ciągle w kieszeni. Około północy zacząłem się robić senny, choć starałem się pić jak najmniej. Ale obiecałem sobie, że tym razem wytrzymam. Nagle w ferworze zabawy Julka wskoczyła na bar i zaczęła tańczyć. „Teraz albo nigdy – pomyślałem. – Raz kozie śmierć”. Poprosiłem barmana o ściszenie muzyki. Rzuciłem się przed tym barem na kolana i zawołałem: – Julio na balkonie, to ja, twój Romeo. Czy zrobisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? Nagle dookoła zapanowała cisza. Moi koledzy mieli dziwne miny. Nie wiedziałem wtedy dlaczego, ale niektórzy patrzyli na… Leszka. Sytuację rozładowała Julia. Krzyknęła: „Taaak!”, po czym skoczyła z baru prosto w moje ramiona Barman włączył muzykę i impreza rozkręciła się na nowo. Na początku między nami było jak w bajce Ślub wzięliśmy w Boże Narodzenie. Julia wyglądała zjawiskowo. W gładkiej, prostej białej sukience i z wiankiem na głowie. Jak prawdziwa szekspirowska Julia – pomyślałem. Podróż poślubną spędziliśmy na Karaibach. Oczywiście wzięliśmy ze sobą deski. Ale szczerze mówiąc, tym razem więcej czasu spędzaliśmy w pokoju niż na wodzie. Na majówkę znów pojechaliśmy razem z klubem. Zauważyłem, że tym razem nie leciał z nami Leszek. Dołączył dwa dni później. Tłumaczył, że zatrzymała go praca. Wtedy nie miałem pojęcia, o co chodzi, ale wieczorem w dniu jego przyjazdu w pokoju naszego kierownika i trenera odbyła się jakaś awantura. Chłopaki coś krzyczeli, grozili, że wyjadą. Nie miałem pojęcia, o co chodzi. Nikt mi nie chciał powiedzieć. – Nic takiego, to jakieś nieporozumienie. Nie przejmuj się – zbył mnie Marek. Następnego dnia Leszek zniknął. – Sprawy rodzinne, musiał wracać – wytłumaczył trener. D o końca wyjazdu Julia była jakby nieobecna. Tym razem to ona była co wieczór zmęczona i wcześniej się kładła. Po powrocie do domu wciąż trzymała mnie na dystans. – Wiesz, mamy teraz z tatą ten wielki projekt. Muszę pracować. Bądź cierpliwy – tłumaczyła, gdy pytałem, dlaczego tak późno wraca co wieczór do domu. Gdy kiedyś przy niedzielnym obiedzie poprosiłem żartem teścia, żeby czasem mi oddał wcześniej żonę, bo się prawie nie widujemy, miałem wrażenie, że nie wie, o co chodzi. Ale zanim coś powiedział, odezwała się Julia. – To nie taty wina. Ja sama wiem, że muszę bardziej się przyłożyć. Nie wracaliśmy więcej do tego tematu. Powoli zbliżało się lato i już się cieszyłem na weekendy na Helu. I zaplanowany na sierpień dwutygodniowy urlop. Sezon letni otworzyliśmy w połowie czerwca. Byli wszyscy nasi znajomi – z żonami, dziećmi. Świetnie się bawiliśmy. W lipcu udało nam się wyrwać na jeden weekend. Choć wcześniej umawialiśmy się z kilkoma osobami, to na miejscu okazało się, że ze znajomych jest tylko Leszek. Poszliśmy razem na kolację. Po godzinie byłem już bardzo zmęczony i postanowiłem się położyć. Ale Julia bardzo chciała iść potańczyć… – Jacek, idź, odpocznij. Ja się zaopiekuję twoją żoną. Nie ma sprawy – zadeklarował Leszek. Julia zrobiła proszącą minkę. Uznałem, że to świetne rozwiązanie. Nie obudziłem się, gdy wróciła. Gdy zadzwonił budzik – spała zwinięta w kłębek na kanapie. Czułem, że znowu coś jest nie tak A potem był sierpniowy obóz. Zjechali się znajomi. Ale sytuacja była napięta. Miałem wrażenie, że wszyscy mają coś za złe Leszkowi. Nie miałem wtedy pojęcia, o co chodzi. W piątek usłyszałem, jak Marek mówi do niego: – Albo wyjedziesz dziś, albo jutro, jak przyjedzie twoja żona, wszystko jej powiem. Stary, naprawdę mocno przeginasz… Pomyślałem, że może chodzi o alkohol. Leszek rzeczywiście dużo pił… Tak czy siak – Leszek wyjechał. Już go tego lata nie zobaczyłem. Jesienią Julia znowu dziwnie się zachowywała. Unikała mnie, długo przesiadywała w pracy. Czułem, że dzieje się coś złego, że coś jest nie tak. I oczywiście byłem pewien, że to moja wina. Poszedłem nawet porozmawiać z teściową. – Chyba się niepotrzebnie zamartwiasz. Julia jest po prostu zmęczona, ten projekt nam się przedłuża, klient marudzi. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze – zapewniała. Od lata ja i Julia ani razu nie uprawialiśmy seksu. Ciągle była zbyt zmęczona, często w ogóle nie nocowała w domu. Mówiła, że zostaje u przyjaciółki, która miała depresję. A ja nigdy nawet nie poznałem imienia tej dziewczyny. Bomba wybuchła w listopadzie. Na wyjawienie prawdy Julia wybrała rodzinny obiad u swoich rodziców Chyba po to, żeby mieć to z głowy za jednym razem. Bo jestem pewien, że teściowie też nie mieli o niczym pojęcia. – Muszę wam coś powiedzieć. Coś, co was zrani. Ale już dłużej nie mogę udawać. Od dawna jestem w związku z Leszkiem. A teraz jestem w ciąży. To on jest ojcem. Dziś Leszek powie prawdę swojej żonie i dzieciom. Mamy już wynajęte mieszkanie. Jacek – zwróciła się do mnie. – Nie wrócę dziś z tobą do domu. To koniec. Bardzo przepraszam, to wszystko moja wina. Jutro, jak będziesz w pracy, zabiorę swoje rzeczy. Mamo, tato, porozmawiamy później. Przepraszam – po tym oświadczeniu Julia złapała torebkę, kurtkę i wybiegła z mieszkania. Patrzyłem w talerz i nie miałem pojęcia, co zrobić. Może to jakiś żart? A może sen? Przecież to niemożliwe… Nie moja Julia, mój anioł. Przecież ona nie mogła tak kłamać przez tyle czasu… Nie bardzo pamiętam, co mówiłem ja, a co teściowie. Gdy w końcu dotarłem do domu, wypiłem duszkiem pół butelki wódki. I zadzwoniłem do Marka. W ogóle nie był zaskoczony. – No więc już wiesz… I dobrze. Od miesięcy nie wiedziałem, co robić. Ale liczyłem, że oni się jeszcze opanują. Jadę do ciebie. Nie możesz być dziś sam. Wieczorem dokończyliśmy wspólnie tę butelkę. A ja poznałem całą prawdę. – Julia na wyjazdach zawsze romansowała z Leszkiem. Ale zawsze myśleliśmy, że to tylko niewinny flirt. Nie mam pewności, ale mam wrażenie, że kochankami zostali tamtego lata, gdy się poznaliście. Czemu zagięła też parol na ciebie? Nie wiem. Może na złość, może to jakaś gra. A może kochała was obu? Byłem w szoku, gdy przyjęła twoje oświadczyny. Na tym wyjeździe w Portugalii, kiedy ty spałeś, Julia wymykała się do Leszka – powiedział. – Gdy Leszek przyjechał wtedy na majówkę, uznaliśmy z chłopakami, że miarka się przebrała. Poszliśmy do trenera i powiedzieliśmy, że Leszek musi wyjechać albo dłużej nie będziemy ich kryć. Naprawdę miałem nadzieję, że Julia zrozumie, gdzie jest jej miejsce. Myliłem się. Przepraszam. Może powinienem ci wszystko wcześniej powiedzieć? Sam nie wiem… Ja i Julia, rozwód dostaliśmy w ekspresowym tempie, tak samo jak Leszek i jego żona. Nie wiem, kiedy minęła zima. Niewiele pamiętam. Od Marka dowiedziałem się, że w marcu Julia urodziła syna Choć próbuję się powstrzymać, od kilku tygodni jak masochista w kółko zaglądam na Facebooka Julii. I oglądam zdjęcia. „Moi mężczyźni – mój świat” – podpisana jest fotka sprzed paru dni, na której śpią wtuleni w siebie Leszek i niemowlak. Patrzę i nie mogę zrozumieć jednego – do czego ja jej byłem potrzebny? Gdzie pasowałem w tej układance czy intrydze? Może kiedyś się odważę i ją o to zapytam… Czytaj także:Moja narzeczona jeździ na wózku. To dlatego matka nie chce naszego ślubuMoja żona miała obsesję na punkcie wagi. Nawet w ciąży się głodziłaNieodpowiedzialny tatuś zostawił dziecko samo przed sklepem. Doszło do tragedii
Odpowiedzi No ja bym tak chciał :-)Serio barter12 odpowiedział(a) o 21:14 najlepiej się nie dawaj chyba że się ich boisz no to inna sprawa Calavana odpowiedział(a) o 21:08 powiedz do nich głośno spie..rdalać ! Niic , ja bym się śmiała xd Powiedz matce i niech zrobi z nimi porządek. A potem spytaj czy jak one robią z Ciebie geja to same przypadkiem nie są lesbijkami? Bo to jest CHORE. Albo powiedz, że jak chcą dziewczynkę to niech sobie urodzą cwaniary ;) Powiedz swojej mamie. I postaw się im, powiedz żeby się od ciebie odwaliły, żeby same siebie przebierały. W końcu są dwie, tak? ja na twoim miejscu każdej sprzedał liści jak to można brata przebrać za dziewczynę chore :) pozdro _0O0O0_ odpowiedział(a) o 10:50 Ale ci ku*wa zazdroszcze... fajnie masz Uważasz, że ktoś się myli? lub
matka przebrała mnie za dziewczyne