Tłumaczenia w kontekście hasła "mnie nie zmuszał" z polskiego na angielski od Reverso Context: Nikt mnie nie zmuszał do tego, żebym była w zespole, ani żebym musiała wybierać. Translations in context of "tego nie zmuszał" in Polish-English from Reverso Context: Nikt cię do tego nie zmuszał. Nikt nie ocali się sam. Margaret Mazzantini Wydawnictwo: Sonia Draga literatura piękna. 216 str. 3 godz. 36 min. Szczegóły. Kup książkę. Delia i Gaetano byli parą. Teraz już nie są razem i właśnie uczą się żyć osobno. On wyprowadził się do wynajętej kawalerki, a ona została w ich mieszkaniu z synkami, Cosmo i Nico. Tłumaczenia w kontekście hasła "Nikt nie zmuszał" z polskiego na angielski od Reverso Context: Pozywasz NFL, gdy nikt nie zmuszał cię do gry w piłkę nożną. Nic , od dawna tak głęboko mnie nie poruszyło. Xiao_Mei wydaje mi sie że będziesz pamiętać, czy chcesz tego czy nie, niestety ale takie rzeczy sie pamięta do końca życia, co nie znaczy że to źle, nie wiem jaka była Twoja sytuacja ale być może z czasem bedziesz je wspominała miło:) pzdr. kesan dan pesan guru untuk siswa kelas 6. Nobody is making you do not gonna cure him with force papa son. You won't cure him with force Papa is going to make you do you hear me? Nobody is going to make you do you hear me? Nobody is going to make you do anything?Nobody's gonna make you do być piratem. Nikt nie zmuszałby mnie do mycia thing about being a pirate Nobody's gonna bother you about washing' your feet. tak jak robimy obecnie w odniesieniu do lodówek na przykład za pomocą wyraźnie uwidocznionej etykiety lub will not obligate anyone; we will only inform people as we are doing today with refrigerators for example by means of a clear label or a sticker. Wyniki: 190, Czas: Chłopak na pewno na 100% sam się nie domyśli. Zrób dokładnie tak jak pisały Dziewczyny przede mną. Powiedz mu wprost, delikatnie, bez zbędnych szczegółów. Powiem Ci sytuacje z mojego życia wziętą. Miałem dziewczynę, z którą na początku wszystko było cudownie, seks itd. Po pewnym czasie, zupełnie z dnia na dzień ona odmawiała mi wszystkiego. Tak jak jednego dnia miała ochotę na wszystko, tak zupełnie kolejnego ni stąd ni z owąd nawet gdy padło słowo "seks" to następowała natychmiastowa zmiana tematu. Próbowałem z nią wiele razy rozmawiać, nigdy rozmowa nie przynosiła skutków, ona zamykała się w sobie i koniec. Podejrzewałem wszystko, to że byłem słaby, to że jej się nie podobało, to że może ma jakąś traumę, no po prostu wszystko. Powiedziała mi, że przyjmuje tabletki antykoncepcyjne, no więc ja poszperałem w internecie, popytałem i dowiedziałem się, że tabletki te mogą powodować całkowite odrzucenie od seksu i spraw intymnych. Okej, pytałem się jej czy to może być od tabletek i otrzymywałem odpowiedź "nie wiem, może". I wyobraź sobie przez ponad rok byłem z nią, bez seksu, bez nawet pocałunku większego, nie rozmawiałem z nią o tym, bo wiedziałem, że nie chce, nie namawiałem, po prostu czekałem cierpliwie, aż to minie. Rozmawiałem z nią, by skonsultowała tę sprawę z ginekologiem, on przecież zmieniłby jej tabletki, ale ona się zapierała, że nie i koniec, więc ja nie naciskałem więcej. Cierpiałem, ale nie okazywałem jej tego. Wiadomo, że (oczywiście nie zawsze) jeżeli w związku nie ma seksu, to ten związek ma bardzo dużą szanse na rozpad. Czas mijał, nic się nie zmieniało, ja podświadomie się "odkochiwałem", coraz mniej dbałem o moją dziewczynę, to wszystko działo się samo. Któregoś razu moja dziewczyna postanowiła otworzyć się przede mną i powiedzieć mi prawdę. Spodziewałem się wszystkiego, ale proszę sobie wyobrazić, nie chciała ze mną współżyć nie dlatego, że tabletki, ale dlatego że jej się nie podobałem z wyglądu, nie pociągałem jej. Nóż w serce, to ja przez ponad rok, martwiłem się o nią, martwiłem się że coś z nią nie tak, że może ma jakiś poważny problem. Wyobraź sobie droga Martezjo jaki to był dla mnie koszmar, przez ponad rok żyć w niewiedzy, nieświadomości dlaczego tak się dzieje. Moja już eks dziewczyna nie chciała mi tego mówić, bo bała się że ją zostawię z tego powodu. Pasowało jej, że to wina tabletek i miała spokój. Po prostu mnie okłamywała. A prawda jest taka, że przez cały czas ona miała taką samą ochotę na seks, ale nie ze mną, bo jej się nie podobałem. Martezjo, proszę nie popełniaj błędu mojej dziewczyny, nie trzymaj swojego chłopaka w niepewności. Uwierz mi, że to może skończyć się tylko rozstaniem. Jeżeli uważasz, że Twój chłopak jest godny Ciebie, kochasz go, a on Ciebie, ufasz mu bezgranicznie to powinnaś mu powiedzieć, bo on teraz tak samo jak ja kiedyś siedzi i myśli co mogło się stać, że tak się zachowujesz. Jeżeli zależy Ci na nim i chcesz z nim spędzić życie, powiedz mu o Twoim problemie. Wiem, że "łatwo Ci mówić", rozumiem to, decyzję podejmij sama, ja chciałem Ci tylko pokrótce przedstawić sytuację z "drugiej strony", ze strony chłopaka, co czuje, co myśli i jak kończą się takie sytuacje. Życzę Wam wszystkiego dobrego, mam nadzieję, że będziecie żyć długo i szczęśliwie, a Twój chłopak będzie Cię kochał i wspierał. Pozdrawiam! Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. no one forced nobody forced nobody made no one made Jeśli to coś warte, nikt nie zmuszał Sary do zrobienia tego, co zrobiła. You know, for what it's worth, no one forced Sara to do what she did. Pozywasz NFL, gdy nikt nie zmuszał cię do gry w piłkę nożną. Suing the NFL when no one forced you to play football. Ale ciebie nikt nie zmuszał do gry na dwie strony. Tak jak mnie nikt nie zmuszał, żebym szedł do Algerii! Tamtej nocy nikt nie zmuszał mnie do niczego. Nikt nie zmuszał cię, abyś sprzedawał broń terrorystom. Nobody made you sell guns to terrorists, either. Pośle Speroni, 5000 euro to nie jest nieznaczna kwota, i nikt nie zmuszał posła Broka do tej sytuacji. Mr Speroni, EUR 5000 is not a negligible amount, and no one forced Mr Brok into this situation. Jednak nikt nie zmuszał CNN do transmitowania tak wielu... komentarzy emerytowanych generałów, admirałów i całej reszty. But nobody forced the major networks like CNN to do so much commentary from retired genera Is and admirals and all the rest of it. Nikt nie zmuszał jej do udziału w przyjęciach. Nikt nie zmuszał cię do sprzedaży ziemi. Nikt nie zmuszał cię, żebyś ze mną pojechał. Nikt nie zmuszał mnie do podpisywania pozwolenia na publikację. Nikt nie zmuszał Troya do powiedzenia czegokolwiek. Nikt nie zmuszał chorych na raka, żeby na niego zachorowali. Ciebie nikt nie zmuszał do tego, żebyś zaczął myśleć. Nie zapominaj że nikt nie zmuszał Linków do przejścia na stronę Ashlocke. Considering how ashlocke treats his friends, I don't even want to know what he'd do to a defector. Ale nikt... nikt nie zmuszał ich do zostania ochroniarzami. But no one... forced these gentlemen to sign up to be security guards. Nikt nie zmuszał cię, żebyś wsiadała. Nikt nie zmuszał ją do wzięcia tych dragów. Nikt nie zmuszał cię do podjęcia się tej pracy. No results found for this meaning. Results: 29. Exact: 29. Elapsed time: 52 ms. Documents Corporate solutions Conjugation Synonyms Grammar Check Help & about Word index: 1-300, 301-600, 601-900Expression index: 1-400, 401-800, 801-1200Phrase index: 1-400, 401-800, 801-1200 Dzień bardzo poważny problem uniemożliwiający mi normalne życie i normalne jakiekolwiek funkcjonowanie w społeczeństwie. Dlatego też zmuszony jestem napisać to, gdyż psychicznie nie jestem w stanie udać się do lekarza z prośbą o skierowanie mnie do odpowiedniego specjalisty. Nie jestem w stanie nawet dzwonić, gdyż zbyt ciężko jest mi się wysłowić i opowiadać o tym co mi razu zaznaczę, że nie piję alkoholu i nie biorę narkotyków, nigdy nie miałem z tym żadnego problemu, w przeszłości nie miałem problemu z alkoholem, a narkotyków nigdy nie brałem. Nigdy nikomu nie zrobiłem krzywdy fizycznej, nigdy nikogo nawet mocniej nie uderzyłem, nawet jak sam byłem krzywdzony fizycznie i psychicznie w różnych sytuacjach. Czy nikogo nie skrzywdziłem psychicznie - uważam, że nie, ale mogę o tym nie wiedzieć i nie zdawać sobie lutego 2009 roku odeszła z domu moja mama i zostawiła mnie z dziadkami - rodzicami mojego ojca, moim ojcem i wujkiem, jego bratem. Mieliśmy się wyprowadzić razem i mieszkać w domu moich dziadków, jej rodziców, którzy zmarli. Stwierdziła jednak nagle, że po prostu wyprowadzi się sama i mnie zostawi. Na odchodne powiedziała mi, że jak będę miał pracę i pieniądze, to mogę przyjść. Nie miałem z nią od tamtego czasu żadnego, najmniejszego nawet kontaktu. Od tego również zaczęły się pogłębiać moje poważne problemy z psychiką. 2 lata temu umarła moja babcia i aktualnie mieszkam w domu z trzema mężczyznami, w domu, który od dawna nie miał remontu wizualnego, co też strasznie odbija się w mojej głowie tym, że niesamowicie dziwnie to wszystko wygląda. No bo co ludzie pomyślą o takiej sytuacji. Patologia, dziwactwo, alkoholizm, nie wiadomo co jeszcze. Pomijając już nawet fakt, że mój ojciec jest alkoholikiem, jedyne szczęście w tym, że lekkim, czyli że pije tylko piwo przeważnie i nie używa przemocy fizycznej. Jego brat jest kompletnie nie ogarnięty życiowo w tym sensie, że zna się wyłącznie na komputerach i jest w tym temacie ekspertem i potrafi sobie sam zrobić kanapkę czy odgrzać pizzę z mrożonki. Jest to rodzina robotnicza, praktycznie cała, co również odbija się w mojej głowie wstydem przed praktycznie całym światem, bo wydaje mi się, że to widać na każdym kroku. I teraz jak ktoś taki jak ja może próbować nawet z całych sił żyć normalnie, kiedy nawet poznając jakąś dziewczynę i przyprowadzając ją do domu można być nawet Dalai Lamą, a świat nie działa przecież w ten sposób, że wszystko będzie dobrze. Do tej pory spotkałem tylko jedną taką dziewczynę, która jako jedyna to wszystko zrozumiała i chciała jakoś pomóc, zabrała mnie ze sobą do Anglii, pomogła znaleźć pracę i jakoś spróbować zacząć żyć. Nie dało się. Moje traumy pojechały za mną. W końcu nie wytrzymała tego również i ona. Prawdopodobnie wszyscy w tym domu mają podobny problem do mojego przez całe życie, a tylko ja nabyłem jakoś na tyle inteligencji, żeby interesować się szerokim zakresem tematów, w tym psychologią, żeby dojść samodzielnie do wniosków, że coś jest ewidentnie nie tak i nie jest to wina mojego postrzegania czy wmawianie sobie. W zasadzie, to swoje korzenie to ma w podstawówce, gimnazjum i liceum. Byłem drugim rocznikiem reformy gimnazjalnej w jednym z gorszych gimnazjów w mieście w latach 2000-2003. Podstawówka też gorsza, liceum tak samo. Niestety nikt nie nauczył mnie w domu, żeby walczyć o swoje, zawsze mnie powstrzymywali od zdobywania i ambicji. Tego nauczyłem się dużo, dużo później jak już miałem poważne problemy z komunikacją z innymi ludźmi, ale starałem się to przezwyciężać. Efektem tego było to, że miałem strasznie ciężko w szkołach, na studia wcale już nie starałem się iść, bo wiedziałem, że tego nie wytrzymam absolutnie. Nie mogłem normalnie zdobywać wiedzy, bo każdy dzień był dla mnie katorgą. Wyżywali się na takich jak ja, bo nie byłem jedyny, dosłownie wszyscy, z nauczycielami włącznie. We wszystkich trzech szkołach. Zacząłem chorować. Przechodziłem przez reumatoidalne zapalenie stawów, z którym borykam się do dzisiaj, zapalenie twardówek oczu, torbiel oraz częste zapalenia oskrzeli i anginy. Finalnie po powtórzeniu pierwszej klasy, chciano mnie zostawić w drugiej klasie po raz drugi, więc musiałem opuścić liceum i uzupełnić w innej placówce kształcenia, ponieważ grono pedagogiczne stwierdziło, iż kupuję sobie zwolnienia lekarskie, żeby nie chodzić do szkoły. Bardzo dużo pomagała mi moja pasja. Gdyby nie to, to pewnie już około 10 lat temu popełniłbym samobójstwo. Braki w wiedzy zacząłem uzupełniać samodzielnie. Sam uczyłem się potem historii, czytałem o psychologii, muzyce, sztuce, interesuję się tymi dziedzinami najbardziej. Ja mam poważny problem w głowie. Mam problem z poznawaniem ludzi, mam problem z komunikacją, czasami to mi się wydaje tak jakbym dosłownie słyszał cudze myśli jak idę gdzieś, gdzie są ludzie. A im więcej ludzi jest dookoła, tym bardziej mi się w głowie przewraca, bo naprawdę tak jakbym słyszał myśli tych wszystkich ludzi w głowie. Dostaję wtedy zawrotów, drgawek, ciężko mi się opanować, i wydaje mi się że wszyscy to widzą i mają mnie za jakiegoś psychola. Nie wiem jaki mam wtedy wyraz twarzy, nie mam pojęcia czy coś robię dziwnego. Jak jestem z kimś, kimś znajomym, to to jest 2 razy mniejsze, daje się wytrzymać, ale jak jestem sam to jest najgorzej. Jak siedzę w domu to mi się wydaje, że ja dosłownie słyszę myśli sąsiadów, jak muzykę puszczam, że sobie myślą o mnie ale powalony, ale nierób, ale dziwadło, kiedy on dorośnie, ale coś tam. Mam wrażenie, że jakieś dźwięki dochodzą z mojego domu i się z tego śmieją sąsiedzi. Jak dziadek głośniej coś mówi przy otwartych drzwiach albo na podwórku, to dostaję trzęsawki. A jak jadę z dziadkiem do lekarza czy gdziekolwiek to już w ogóle mam traumy, wtedy na pewno wyglądam dziwnie i się dziwnie zachowuję. Nie wiem. To już doszło do takiego momentu, że ja tylko czekam i szukam dobrego sposobu, żeby to zakończyć. Bo ja nie mogę wytrzymać sam ze sobą. To mnie wykańcza kompletnie. A problemów z samoakceptacją nie mam jako takich. Nie jest to moją winą. Absolutnie nie chcę tego. Chciałbym się w końcu z tego wydostać i żyć normalnie. Mieć pracę, założyć rodzinę, spełniać marzenia, realizować plany. Żyć normalnie. Tak jak chcę. Bardzo potrzebuję pomocy, ponieważ nie poradzę sobie z tym sam. Próbowałem wiele moim dziadkiem też już nie mam kompletnie sił. Co chwila go coś boli, co chwila coś, a lekarze mają nas centralnie w poważaniu. A bynajmniej ja tak to widzę. Ja ledwo daję radę zadzwonić żeby go zapisać, no i traktują tak jak usłyszą... Słyszą debila, któremu język więdnie, to i po co mają się wysilać jak im nikt nic nie zrobi. Próżno mi szukać opieki jakiejś czy czegoś. Już ile razy chciałem iść się dowiedzieć chociaż o pielęgniarkę czy coś, nie ma mowy, jak by zobaczyli mnie i usłyszeli jak gadam, to nie ma nawet sensu, szkoda pieniędzy na bilety. Ja się tak zacinam przy załatwieniu czegokolwiek że ciężko jest cokolwiek zrozumieć, do tego jeszcze mnie telepie. No to komu mają pomagać. Jak nikt nic im nie zrobi jak nic nie zrobią. Nie wydrze mordy, nie zrobi afery. A ja sam nie daję już rady się nim opiekować. Muszę robić zakupy, kupować wszystko, myśleć za wszystkich, załatwiać, i ciśnienie mam 160/100, a na dodatek muszę pić kawę litrami, żeby utrzymać przytomność, bo chyba to wszystko zabiera mi całą energię. I tylko przyjaciel mi powtarza że muszę coś zrobić, muszę coś, bo się wykończę i zostanę w biedzie. Ja nie mogę nic zrobić. Nieważne jak bardzo bym nie chciał, jak bardzo bym się nie zmuszał, czego bym nie próbował stosować, autohipnozy, tricków psychologicznych, różnych patentów, jak już zrobię coś, zdobędę się pójść i załatwić, wychodzi tak jakby mi ktoś żelazkiem w głowę potraktował. Dlatego nie mam pracy tyle czasu, dlatego tak wszystko jest i ja nawet sobie nie wyobrażam jak ja pracodawcy wytłumaczę ten życiorys. Zero doświadczenia, jedyne moje doświadczenie to tworzenie muzyki, jak wytłumaczę tak jak tutaj, no to Panie, no jak to. Jak jeszcze dopóki tylko mi się wydawało że ja się zachowuję debilnie i coś tam gadam czy coś, to jeszcze jakoś szło, ale jak wyszło że rzeczywiście tak jest i rzeczywiście o mnie gadają, że ja jestem jakimś idiotą a nie kimś normalnym z dużą wiedzą czy coś, no to tak jakby mi ktoś mózg w imadło wkręcił. I ja nie mam na to wpływu. Jedna część mojego mózgu mówi nic to, spoko, da się, robić, jest ok, będzie ok, a druga część robi mi projekcje niemego tłumu ludzi, którego myśli ja słyszę i generalnie mówi nie, nie będziesz żył, nie możesz i koniec, Ty bandyto, Ty nierobie, ale to jest nieogarnięty debil, patrzcie jaki idiota, na gangstera się zgrywa, muzyka udaje, wkręcił sobie szopena. Prawdopodobnie to moja podświadomość, jak sobie słuchałem różnych nagrań z autohipnozy i wpływu na podświadomość, to często nie mogłem wysiedzieć, robiło mi się strasznie niedobrze, zaczynało mnie wszystko swędzieć i drętwieć i nie mogłem się skoncentrować, bo zamiast mojej wizualizacji pokazywały mi się obrazy kpiny ze mnie, tak jakby sama moja podświadomość miała mnie za debila i się ze mnie nabijała, najgorzej było przy nagraniach na zmianę życiową, na modyfikacje w podświadomości, zmiany schematów zachowania, nie mogłem dotrwać do końca nagrania. Nie mam nad tym kontroli, to jakby robiło co chce i miało własną tak od lat. jest mój krzyk o mailowy do mnie [email protected]

nikt mnie nie zmuszał sam tego chciałem