W Koszalinie systemem gospodarki odpadami komunalnymi zostały objęte nieruchomości zamieszkałe i mieszane. Od 1 maja 2021 r. dla nieruchomości zamieszkałych obowiązuje metoda od gospodarstwa domowego i tak: a) Stawka dla domu/lokalu mieszkalnego wynosi 58,00 zł/m-c. b) Stawka dla lokalu użytkowego w nieruchomości mieszanej wynosi: - 1 Ile zarabia nauczyciel w Tarnowskie Góry? Kandydaci na radnych w Tarnowskie Góry są wybranymi przedstawicielami lokalnej społeczności i otrzymują roczny dodatek za swoją pracę. Wysokość tego dodatku jest ustalana przez Niezależny Zespół ds. Wynagrodzeń dla Tarnowskie Góry, który dokonuje przeglądu dodatków co cztery lata. Uzyskaj dofinansowanie pobytu w żłobku. Twoje dziecko uczęszcza do żłobka, klubu dziecięcego lub jest pod opieką dziennego opiekuna? Skorzystaj z dofinansowania obniżenia opłaty za pobyt dziecka w żłobku, klubie dziecięcym lub u dziennego opiekuna. W przypadku otrzymania zawiadomienia o nieprawidłowościach higieniczno-sanitarnych sanepid ma obowiązek przeprowadzenia kontroli w ciągu 2 dni. Sanepid ma obowiązek zawiadomienia przedsiębiorcy o zamiarze przeprowadzenia kontroli. Musi ona zostać wszczęta pomiędzy 7. a 30. dniem od dnia doręczenia zawiadomienia. Dzięki zatrudnieniu dyrektora, właściciel może postawić duży nacisk na aspekt wizerunkowo-marketingowy żłobka - zająć się pozyskiwaniem nowych klientów i źródeł promocji, prowadzeniem profili placówki w mediach społecznościowych itp. Odpowiednio wybrany dyrektor pomoże również pozostawać w dobrej relacji z rodzicami. kesan dan pesan guru untuk siswa kelas 6. 24 marzec 2013 (00:00) | Aktualizacja: 8 luty 2018 (11:01) | Do biznesu przestałyśmy „dokładać” po 7 miesiącach, ale obecnie zdarzają się też gorsze miesiące, w których nie ma takiego dochodu jakiego byśmy oczekiwały. O tym jak założyć żłobek i specyfice tego biznesu opowiadają Katarzyna Woźniak-Ouchene i Anna Bajtus, właścicielki placówki Mini Misie. Skąd pomysł na otworzenie żłobka? Kiedy i w jakichokolicznościach się pojawił? Pomysł na otworzenie placówki zajmującej się opieką nad małymi dziećmi powstał zaraz po tym jak w rodzinie pojawiło się małe dziecko, czyli 5 lat temu. Po urlopie macierzyńskim siostra planowała powrót do pracy i niestety nianie okazały się niezbyt dobre, nie znalazłyśmy też placówki, która spełniłaby nasze oczekiwania, dlatego postanowiłyśmy otworzyć własną. Jakich wydatków na starcie wymagało otworzenie placówki? Wynajęcie domu jednorodzinnego, dostosowanie go pod względem bezpieczeństwa i estetyki odpowiedniej dla dzieci oraz wyposażenie go w meble, zabawki i pomoce dydaktyczne wyniosło ok PLN Czy dysponowałyście Panie niezbędną wiedzą/know-how rozpoczynając ten biznes? Zaczynając miałyśmy doświadczenie jako mamy 🙂 Doświadczenie biznesowe zdobywałyśmy w innych branżach; ja w księgowośc-, siostra w bankowości, obie ukończyłyśmy wcześniej wydział zarządzania. Wcześniejsze doświadczenia bardzo nam pomogły przy otwieraniu własnego biznesu, ale za to, już go prowadząc, nauczyłyśmy się więcej i to na różnych polach, niż pracując w korporacjach. Obecnie sama prowadzę kadry i księgowość. foto: źródło, pozwoleń wymaga prowadzenie własnego żłobka? Aby otworzyć placówkę należy uzyskać pozytywne opinie dotyczące lokalu, w którym będą przebywały dzieci od Sanepidu i Straży Pożarnej. Następnie uzyskuje się wpis do rejestru żłobków i klubów dziecięcych, przy przedszkolu czy punkcie przedszkolnym niezbędne jest wpisanie do rejestru prowadzonego przez Biuro Edukacji Warszawy. Przeczytaj: Niecodzienny pomysł na biznes polskich absolwentów Z jakimi trudnościami może się wiązać założenie żłobka? Najtrudniejsze jest znalezienie odpowiedniego budynku. Później najbardziej pracochłonne jest poszukiwanie kadry pedagogicznej, wymaga dobrej intuicji. Utrzymanie kadry i zbudowanie zgranego zespołu to również duże wyzwanie. Po jakim czasie osoba prowadząca żłobek może liczyć na zyski? Czy w Pań przypadku przychody pokrywają już koszty? Tak, przestałyśmy „dokładać” po 7 miesiącach ale obecnie zdarzają się też gorsze miesiące, w których nie ma takiego dochodu jakiego byśmy oczekiwały… Ile osób musi pracować w żłobku żeby zapewnić wysoki poziom usług? To zależy od ilości dzieci i ich wieku, im mniejsze maluchy tym większej atencji wymagają, dlatego w najmłodszej grupie w Mini Misiach jest 6 dzieci i zajmują się nimi 2 opiekunki. Czy lepiej postawić na własną kuchnię czy catering? Przygotowywanie posiłków we własnej kuchni jest tańsze, ale otworzenie jej wymaga dużego zaplecza lokalowego, jest to też większa inwestycja finansowa. Prościej jest nawiązać współpracę ze sprawdzoną firmą cateringową, jest wiele firm które obecnie specjalizują się w obsłudze żłobków i przedszkoli. foto: źródło, kanałami promujecie swój żłobek? Promujemy się głownie w internecie; pozycjonowanie i okresowo kampanie linków przygotowywane przez siostrę. Mamy tez kilka banerów rozwieszonych w okolicy. Organizujemy kąciki dla dzieci podczas różnych imprez nawet nie związanych bezpośrednio z dziećmi. Obecnie mamy wielu rodziców, którzy trafiają do nas z polecenia rodziców dziec które do nas uczęszczają lub chodziły wcześniej. Co zdaniem Pań jest najważniejsze przy prowadzeniu żłobka? Najważniejsza jest atmosfera jaką stworzy się w placówce: pełna ciepła i zaufania, jeśli pokochają to miejsce dzieci to mamy też „kupionych” rodziców. Największa satysfakcję sprawia nam gdy dzieci nie chcą wychodzić z Mini Misiów i nawet jak rodzice odbierają je po 17 jest lament, że to za wcześnie bo się jeszcze nie „wybawiły”. Co mogłybyście Panie poradzić osobom, które obawiają się rozpoczęcia przygody z biznesem? Wydaje nam się, że lepiej spróbować zrealizować marzenia o własnej firmie, usłudze, produkcie, być ojcem/matką przedsię wzięcia/biznesu, mieć radość tworzenia niż nie spróbować – żałować, rozmyślając jak to by było gdybyśmy spróbowali. Konieczne jest sporządzenie biznes planu. Nie wystarczy mieć założenia i pomysły „w głowie”. Radziłybyśmy też mieć zapas w budżecie. Należy założyć o ok. 15% wyższe koszty niż wydaje się, że będą. Dziękuję za rozmowę Czasem, aby móc prowadzić własną firmę wcale nie trzeba mieć innowacyjnych pomysłów czy szczególnie znać się na biznesie. Wiele osób doskonale radzi sobie współpracując np. na zasadzie franczyzy. W podobny sposób funkcjonuje np. punkt Lotto. Zarobki związane z jego prowadzeniem co prawda nie należą do bardzo wysokich, ale z pewnością stanowią ważną składową w ogólnym rozrachunku firmy. Choć właściciele kolektur narzekają, że obecne zarobki nie są już tak wysokie jak kiedyś, może się okazać, że to dobry sposób na powiększenie miesięcznych dochodów np. w osiedlowym sklepie. Kolektura Lotto – zarobki Można je spotkać w wielu miejscach. Na stacjach benzynowych, w sklepach niektórych sieci czy w niewielkich sklepikach osiedlowych lub w kioskach. Właściwie jeśli ktoś chce kupić los Lotto, nie musi długo szukać. Właśnie dlatego tak wiele osób zastanawia się ile zarabia właściciel Lotto. Czy to opłacalne i jakie ma przeciętny punkt Lotto zarobki. Na początek warto zaznaczyć, że właścicielem Totalizatora Sportowego, który organizuje loterie jest Skarb Państwa. Znaczna część dochodów, jakie w ten sposób są gromadzone jest przekazywana na wsparcie polskich sportowców. Obecnie kolektura Lotto zarobki ma nieco mniejsze niż jeszcze kilka lat temu ze względu na fakt, że takich punktów pojawiło się bardzo dużo. A co za tym idzie – dochody są dzielone na większą liczbę kolektur. Nie ma też znaczenia, czy dana kolektura często odnotowuje zwycięskie losy. Nawet jeśli kilka razy padły tam wysokie wygrane, punkt Lotto zarobki ma takie same jak inni. Ile zarabia właściciel Lotto? Rzadko zdarza się, że mamy do czynienia z samodzielną kolekturą Lotto. Zarobki z niej najczęściej stanowią jedynie dodatek do innej działalności prowadzonej w danym miejscu. Może to być sklep spożywczy lub np. kiosk z prasą. Ajenci Lotto otrzymują też prowizje od sprzedanych losów. A to oznacza, że jeśli zdarzy się duża kumulacja, ich zarobki w danym miesiącu również będą wyższe. Dlatego też trudno jednoznacznie stwierdzić ile zarabia właściciel Lotto. Najczęściej są to kwoty rzędu kilkuset złotych, rzadziej przekraczają one 1000 zł. Choć oczywiście zdarzają się takie kolektury Lotto zarobki, które znacznie przekraczają średnią. Praca w kolekturze Lotto Wiele osób poszukujących pracy z pewnością natknęło się również na ogłoszenia o pracy w kolekturach. Często są one związane również z innymi usługami, w zależności do konkretnego punktu (np. sprzedaż gazet czy praca na stacji benzynowej lub na wyspie w galerii handlowej). Niestety, praca w kolekturze Lotto zarobki niesie ze sobą raczej na poziomie najniższej krajowej. Nie dla każdego będzie to kusząca perspektywa, choć zdarza się, że ajenci dogadują się z pracownikami na system prowizyjny, co pozwala nieco podnieść pensję. Z drugiej strony nie tylko ważne jest to jakie ma praca w kolekturze Lotto zarobki, ale też jak wygląda ona na co dzień. Dla niektórych pracowników dużą zaletą jest możliwość codziennego obcowania z ludźmi. Ile zarabia prezes Lotto? To również jedno z często pojawiających się pytań. Wiemy już, że Totalizator Sportowy należy do Skarbu Państwa. Trzeba jednak pamiętać, że ma on swojego prezesa, który czuwa nad prawidłowym funkcjonowaniem Totalizatora. Zatem ile zarabia prezes Lotto? Otóż jego zarobki nie są objęte tajemnicą i można znaleźć takie informacje w internecie. Przeważnie jednak nie są to małe kwoty i trzeba przyznać, że zdecydowanie opłaca się być prezesem jakiejkolwiek spółki należącej do Skarbu Państwa. Ile zarabia prezes Lotto? Kwoty te najczęściej przekraczają milion złotych rocznie. Czy zatem opłaca się współpracować z Lotto? Zależy jak do tego podejdziemy. Większość z nas może pomarzyć o pracy prezesa, ale wiele osób może uszczknąć coś dla siebie z tego tortu otwierając własną kolekturę. Zysk nie będzie duży, ale jeśli dysponujemy, choć odrobiną wolnego miejsca w popularnym lokalu, to zdecydowanie warto ją wykorzystać. Przeciętne wynagrodzenie pracowników budowlanych od kilku lat systematycznie rośnie. W drugim kwartale 2020 roku pracownik fizyczny w sektorze budowlanym mógł liczyć na średnie wynagrodzenie 5252,9 zł a już rok później 5573,6 zł, co przekłada się na wzrost o 6,1% r/r. Jakie były zarobki w budownictwie w roku 2021? Zarobki w budownictwie rosną Średnie zatrudnienie w pierwszej połowie roku 2021 zanotowało spadek w stosunku do analogicznego okresu rok wcześniej (428 tys.), jak i końca 2019 roku (425,7 tys.) i wyniosło 422,5 tys. Jest to spadek rzędu 1,3% w stosunku do pierwszego półrocza 2020. Mimo spadku zatrudnienia, sektor budowlany zanotował wzrost płac w pierwszej połowie 2021 roku w stosunku do 2020 r. Średnio pracownikom płacono 5573 zł wobec 5401 zł płaconych na koniec 2020 i 5000 zl brutto w 2019, co oznacza wzrost średnich wynagrodzeń o 3,2%. Powodów takiego wzrostu można doszukiwać się przede wszystkim w rosnącym zapotrzebowaniu na pracowników budowlanych oraz presji płacowej pod wpływem rosnącej inflacji. Najwięcej w 2021 płacono pracownikom zajmującym się budową obiektów i inżynierii lądowej i wodnej, których pensja wyniosła 5738,1 zł wobec 5519,4 rok wcześniej (wzrost o 4% r/r). Pracownicy zajmujący się budowlami specjalistycznymi mogli liczyć na przeciętne wynagrodzenie w wysokości 5277,7 zł (wzrost o 2% r/r), podczas gdy pracownicy zatrudnieni przy budowie budynków – 5136,7 zł (wzrost o 5,2% r/r). W lipcu 2021 roku aż 62% respondentów wskazuje, uważają koszty zatrudnienia za bariery aktywności w sektorze budownictwa. Bariera niedoboru specjalistów została wskazana przez 39% prowadzących działalność w budownictwie Link: KILKNIJ, aby powiększyć Autor: Raport spółki budowlane 2021, Deloitte Przeciętne wynagrodzenie pracowników budowlanych od kilku lat systematycznie rośnie. Wyższe koszty utrzymania pracownika, zwiększają koszty pracodawcy, co może powodować niższe marże na sprzedaży Link: KLIKNIJ, aby powiększyć Jak podaje firma Sedlak & Sedlak, w 2020 roku mediana płacy w budownictwie wyniosła 5467 zł brutto. Powyżej 7000 zł zarabiało 25% badanej grupy (próba badania to ponad 9 tys. pracujących w budownictwie), tyle samo miało wynagrodzenie poniżej 3500 zł. Najwyższe zarobki w budownictwie notowane były w woj. mazowieckim – średnia 5789 zł i dolnośląskim – 5000 zł. Najniższe płace w budownictwie były w woj. podkarpackim i lubelskim, gdzie nie przekraczały progu 4000 zł. Dodajmy jeszcze, że firmy specjalizujące się w badaniu wynagrodzeń twierdzą, że budownictwo jest trudną branżą do analizy, jest podejrzenie o nierzetelne podawanie danych i podwyższanie oficjalnych wynagrodzeń np. wypłatami „pod stołem” czy innymi formami korzyści. Zarobki w budownictwie kadry kierowniczej Oczywiście najwięcej zarabia kadra kierownicza. „Raport płacowy” firmy Sedlak & Sedlak pokazuje następujące dane o średnich wynagrodzeniach brutto. W 2021 roku dyrektor generalny wykazywał zarobki od 9870 do 25 570 zł (średnia 16 190 zł), dyrektor finansowy zarabiał ok. 19 520 zł, dyrektor ds. technicznych średnio 13 010 zł. Kierownik robót/budowy miał średnią pensję w wysokości 8830 zł. Kierownik kontraktu średni zarabiał 11 490 zł. Brygadzista mógł liczyć na średnią pensję na poziomie 5100 zł. Wg Raportu płacowego firmy rekrutacyjnej Hays średnie wynagrodzenia dyrektora technicznego w 2021 wyniosło 25 000 zł (od 18 do 30 000 zł). Kierownik robót - 9000 zł (od 7 do 13 000 zł); kierownik budowy - 13 000 zł (budownictwo ogólne) i 14 000 zł (budownictwo infrastrukturalne). Kierownik projektu (w zależności od znajomości procesu inwestycyjnego, doświadczenia w zarządzaniu projektem i budżetem) mógł otrzymać od 15 do 30 000 zł, średnio - 19 000 zł. Zarobki w budownictwie pracowników fizycznych Pracownicy fizyczni (jako niewykwalifikowani) zarabiają najmniej. W roku 2021 jednak nie mogli zarabiać poniżej płacy minimalnej, która wynosiła 2800 zł w 2021, a w 2022 ma wynosić 3010 zł. Również wg danych zebranych przez doświadczeni pracownicy budowlani deklarują zarobki w wysokości 3410-5100 zł. Zarobki w budownictwie w 2021 Na placu budowy najważniejszy jest kierownik budowy, którego średnie zarobki brutto w 2021 wg sięgały 8830 zł (dla porównania rok 2020 to 8320 zł). Widełki wg Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń wynoszą 6970 - 11 350 zł (dla roku 2020 to 6440-10 660 zł), a wg firmy Hays 14 000 zł (10 000-20 000 zł) w infrastrukturze i 13 000 zł (10 000-16 000 zł) w budownictwie ogólnym. Na wysokość zarobków kierownika budowy ma wpływ staż pracy, wykształcenie, wielkość firmy i województwo. Ile zarabia inżynier budownictwa to zależy od specjalności i stażu pracy, ale średnio wynagrodzenie wyniosło 5630 zł (w 2020 - 5360 zł). Widełki - 4840 - 6690 zł (w 2020 4500-6270 zł). Inżynier budowy miał pensję 5680 zł (4840-6780 zł) wg i 7000 zł (5000-9000 zł) wg Hays. Inżynier budowy dróg zarabiał w 2021 roku średnio 5330 zł (4560-6100 zł), a inżynier budowy mostów - 5490 zł (4750-6590 zł). Kosztorysant budowlany zarabiał w 2021 roku 5260 zł (2020 rok - 4810 zł). Widełki zarobków kosztorysanta wynoszą 4360-6300 zł. Wg Hays kosztorysant w infrastrukturze 8000 zł (5000-12 000 zł), a w budownictwie ogólnym 7500 zł (6000-9000 zł). Mniej zarabiają średnio kosztorysanci instalacji elektrycznych – 8000 zł i sanitarnych – 7000 zł. Majster budowy może zarobić średnio ok. 6250 zł (2020 rok - 5860 zł). Zarobki rynkowe majstra budowy w 2021 wahają się od 5100 do 7530 zł. Lepiej jest opłacany majster robót drogowych - 8230 zł (w 2020 roku - 7990 zł), Tu widełki zarobków to 6510-10 900 zł. Murarz miał zarobki średnie na poziomie 4450 zł (od 3570 do 5320 zł), tynkarz 4700 zł (3730-6480 zł), a dekarz 4670 zł (3620-5720 zł). Średnia pensja operatora koparki to 5050 zł (4010-6030 zł). Zarobki inspektora nadzoru budowlanego oszacowano średnio na 6410 zł (5150-8230 zł) wg firma Hays podaje wyższe stawki – 9000 zł (6000-12 000 zł). Na znaczeniu w firmach budowlanych zyskuje stanowisko koordynatora ds. BIM z wynagrodzeniem średnio 12 000 zł (od 9 do 25 000 zł). Choć nasze umowy z rodzicami są sformułowane prawidłowo i jasno, nie zawsze są respektowane. Jakie są najczęstsze problemy z tym związane? fot. W każdej umowie, którą klient podpisuje z placówką, podane są zasady, jakie obowiązują zarówno rodziców, jak i dyrekcję żłobka lub przedszkola. Dotyczą one zarówno rodzajów opłat, jak i terminów, w których należy je uiszczać. Niestety, często są one lekceważone przez rodziców dzieci, co powoduje problemy finansowe placówki. Opóźnienia Nieterminowe wpłaty lub ich brak skutkować może nawet utratą płynności finansowej, gdyż to między innymi z czesnego płacone są pensje dla pracowników, kupowane są produkty żywnościowe czy wyposażenie. Zdaniem dyrektorów najczęstszym przypadkiem jest opóźnienie w przelewach. Jeśli w umowie widnieje termin, np. do dn. 15 każdego miesiąca, to właściciel oczekuje, że w połowie miesiąca będzie miał pieniądze na koncie. Od tego są często uzależnione jego tzw. stałe zlecenia, które zleca bankowi. Brak punktualności to dla placówki duże utrudnienie w planowaniu wydatków. Rozwiązanie umowy Kolejnym częstym problemem jest nieprzestrzeganie przez rodziców okresu wypowiedzenia umowy. W większości umów widnieje miesięczny termin wypowiedzenia, co oznacza, że jeśli rodzic rezygnuje z przyprowadzania dziecka do żłobka, powinien to zgłosić dyrekcji miesiąc wcześniej. Mało kto o tym pamięta, dlatego właścicielom trudno jest wyegzekwować pieniądze za ostatni miesiąc. Dla rodziców nie jest to problem, jednak dla właściciela, który zaplanował budżet na następny okres, brak wpłaty może okazać się problemem. Dotyczy to zwłaszcza mniejszych placówek, w których obrót jest nieduży i każdy grosz jest na wagę złota. Karnet czy abonament Polem do unikania płacenia są też abonamenty i karnety, które funkcjonują w wielu żłobkach i przedszkolach. Abonament to opłata wnoszona za pobyt dzieci, które przebywają w żłobku regularnie każdego dnia w pełnym wymiarze godzin. To idealna opcja dla rodziców pracujących na etatach, dla których placówka jest jedyną formą opieki nad dzieckiem. Abonament to stała opłata miesięczną, która nie podlega zwrotowi w przypadku choroby dziecka i nie obejmuje zazwyczaj opłaty za wyżywienie, które płatne jest dodatkowo i rozliczane zgodnie z obecnością dziecka. Z punktu widzenia właściciela żłobka taka opcja jest najkorzystniejsza, niestety wielu rodziców w sytuacji, gdy ich dziecko zaczyna chorować, zmienia abonament na karnet. Karnety to opcja dla rodziców, którzy korzystają z pomocy żłobka czy przedszkola nieregularnie, np. tylko w niektóre dni lub tygodnie. Karnet można wykorzystać w ciągu jednego miesiąca i obejmuje on określoną liczbę godzin, które maluch może spędzić w placówce, dlatego ewentualna nieobecność dziecka w żłobku z powodu choroby nie wiąże się ze stratą pieniędzy. Do rozliczania karnetów służą specjalne systemy rozliczania obecności dzieci, dlatego dane te są dokładnie rejestrowane i są wiarygodne. Rodzice mają prawo zmienić abonament na karnet lub odwrotnie zazwyczaj raz w roku (jest to określone w umowie), ale robią to częściej: gdy nadejdzie wiosna i dziecko przestanie chorować, znów chcą wracać do abonamentu, by jesienią domagać się ponownego przejścia na karnet. Taka sytuacja utrudnia właścicielom przedszkola zaplanowanie budżetu – nie jest bowiem możliwe przewidzenie, ile dzieci będzie w placówce w danym miesiącu i w jakiej wysokości wpłaty dotrą na konto. Trudno nawet ułożyć grafik opieki, bo nie wiadomo, ilu podopiecznych w danym miesiącu będzie uczęszczać regularnie, a ilu sporadycznie. Dłużnicy To jednak nic w porównaniu z wielomiesięcznymi zaległościami w płaceniu czesnego, z którymi boryka się wiele placówek. Niektórzy rodzice nie płacą za przedszkole miesiącami. Choć zgodnie z umową właściciel ma prawo rozwiązać ją w sytuacji, gdy nie otrzymał pieniędzy za poprzedni miesiąc, to jednak częściowe dokonywanie wpłat przez rodziców lub płacenie czesnego co drugi miesiąc pozwala nieraz ciągnąć taką współpracę dłużej. O tym, jak radzić sobie z takimi sytuacjami piszemy na następnych stronach. Prowadzenie żłobka, przedszkola lub klubu malucha zgodnie z ( Głosy: 11 Dyrektorzy prywatnych przedszkoli zarabiają tyle co prezydent. I też z miejskiej kasy. 27 tys. zł - to miesięczna pensja, jaką właściciel jednej z niepublicznych szkół podstawowych w Lublinie przyznał dyrektorowi swojej placówki. Szokujące jest to, że pieniądze na jego wypłaty pochodzą z miejskiej kasy. - W przedszkolach prywatnych staje się normą, że dyrektorzy zarabiają po 10 tys. zł. Są już przypadki, że niektórzy pobierają tyle co prezydent Lublina, czyli ok. 12 tys. zł - wylicza Anna Morow, dyrektor Wydziału Audytu i Kontroli w lubelskim ratuszu. Beata Kurek, jej zastępczyni, dodaje: - Oczywiście to kwoty netto, bo dyrektorzy od wynagrodzeń wypłacanych z dotacji miejskich nie odprowadzają podatku i składek ZUS. Dlaczego ratusz pozwala na takie rozpasanie? - Prezydent miasta ma obowiązek udzielić dotacji każdej placówce oświatowej - przedszkolom i szkołom. I nie ma znaczenia, czy jest to placówka publiczna, czy niepubliczna - tłumaczy Anna Morow. Dotacja to pieniądze na kształcenie, wychowanie czy opiekę. Od kilku lat MEN wprowadza zmiany w prawie, dzięki którym dotacji nie można wydać już tylko na inwestycje i kupowanie udziałów spółek. MEN uznało też, że z dotacji można wypłacać pensje osobom fizycznym, które jednocześnie są dyrektorami przedszkoli i szkół. I to bez górnej granicy stawki. W praktyce uwolniono pensje. To oznacza, że właściciel prywatnej szkoły czy przedszkola nie ma „miejskiego kagańca” i sam decyduje, jak podzieli dotację - ile z tego pójdzie na pensje dyrektorów, a ile na przybory czy inne potrzeby. Inaczej jest w przypadku placówek miejskich, gdzie zarobki określa ratusz. I tak dla przykładu dyrektor miejskiej podstawówki w Lublinie zarabia średnio 6132 przyszłym roku ratusz planuje przekazać 79 mln zł dotacji na placówki oświatowe prowadzone przez inne podmioty niż miasto. Tak się zarabia w prywatnej oświacieMEN liberalizując ustawę o systemie oświaty wprowadził do niej zapisy, dzięki którym prywatne przedszkola i szkoły mogą publiczne dotacje wydać praktycznie na wszystko. O ile szefowie miejskich placówek czują nad sobą zwierzchnictwo ratusza, to dyrektorzy prywatnych takiej presji nie mają i swobodnie dysponują pieniędzmi. Od zeszłego roku prawo pozwala, żeby płacić pensję dowolnej wysokości dyrektorom przedszkoli i szkół (piszemy o tym na str. 1). Miejskie placówki nie wydają na płace kokosów, a prywatne często tak. Jak na razie urzędnicy natknęli się na rekordową pensję 27 tys. zł netto dla dyrektora jednej z prywatnych podstawówek w Lublinie. A w prywatnych przedszkolach normą stają się zarobki 10 - 12 tys. zł. To wszystko pieniądze z miejskiej kasy - z Zmiany w prawie były konsultowane i nie zliczę, ile pism do MEN wysłaliśmy, ile wystąpień miałam na spotkaniach w różnych gremiach, konferencjach. W sprawie wynagrodzeń wnioskowałam o wprowadzenie jakichkolwiek ograniczeń - mówi Anna Morow, dyrektor miejskiego Wydziału Audytu i Kontroli. Ale MEN odpowiadało, że byłoby to ograniczenie swobody działalności nie wszystko. Często prywatne placówki mają więcej niż jednego dyrektora również z wysokimi zarobkami. - Jeśli właściciel przedszkola nie ma przygotowania pedagogicznego, to po prostu ustanawia siebie dyrektorem administracyjnym i równocześnie zatrudnia dyrektora od spraw pedagogicznych, obaj z wysoką pensją, płaconą z dotacji - opowiada Beata Kurek, zastępczyni dyrektor płac trzeba doliczyć premie i nagrody. Jak na koniec roku na koncie prywatnej placówki zostaje gotówka, to żeby jej nie zwracać do kasy miasta, dyrektorzy wypłacają sobie pieniądze. - Były premie w wysokości 50 tys. zł i prawie 100 tys. zł - mówi Kurek. To też środki z dotacji. Dyrektorzy miejskich placówek oświatowych mają obowiązek złożyć co roku oświadczenia majątkowe. Losowo sprawdziliśmy kilka z nich. Dyrektor przedszkola w Lublinie w 2014 roku zarobił 66 tys. zł, szkoły podstawowej nieco ponad 82 tys. zł, gimnazjum - 84 tys. zł, a szkoły ponadgimnazjalnej - 94 tys. złotych. To pensje roczne. Nauczycielskie pensje W przyszłym roku ratusz zamierza przekazać ok. 622 mln zł na oświatę. Ponad 79 mln zł w charakterze dotacji zostanie przekazanych placówkom pro-wadzonym przez podmioty inne niż miasto, pozostałe środki trafią do miejskich przedszkoli i średnie zarobki dyrektorów w miejskich placówkach wynoszą: w przedszkolach - 5524 zł, w szkołach podstawowych - 6132 zł, w gimnazjach - 6296 zł, w szkołach ponadgimnazjalnych - 6416 konto dyrektora poza nauczycielską pensją wpływają także dodatki: funkcyjny, stażowy i motywacyjny. Wysokość wynagrodzeń jest uzależniona od wielkości placówki, dlatego na przykład dyrektorki przedszkoli zarabiają mniej niż ich odpowiednicy w szkołach. Różne są też pensje dyrektorów tego samego typu szkół. W przyszłym roku ratusz zamierza przekazać ok. 622 mln zł na oświatę. Ponad 79 mln zł w charakterze dotacji zostanie przekazanych placówkom pro-wadzonym przez podmioty inne niż miasto, pozostałe środki trafią do miejskich przedszkoli i średnie zarobki dyrektorów w miejskich placówkach wynoszą: w przedszkolach - 5524 zł, w szkołach podstawowych - 6132 zł, w gimnazjach - 6296 zł, w szkołach ponadgimnazjalnych - 6416 chce podwyżekRadni miejscy PiS chcą przyznania podwyżek woźnym i sprzątaczkom w przedszkolach i szkołach oraz większego dodatku motywacyjnego dla nauczycieli. To jedna z propozycji zgłoszonych do projektu budżetu miasta na 2016 rok. PiS chce zwiększenia dodatku motywacyjnego dla nauczycieli z obecnego poziomu 4,5 proc. pensji do 6 - 7 procent. Jak mówi radny Sylwester Tułajew, 1 proc. to koszt ok. 3 - 4 mln zł dla budżetu. PiS domaga się też podwyżek dla tzw. personelu niepedagogicznego (np. woźne, sprzątaczki, kucharki) o 15 procent. - Doceniamy ciężką pracę naszych pedagogów, ale poza słowami uznania nie doczekali się oni wymiernych motywacji - mówi Tułajew. (SKO)

ile zarabia właściciel żłobka