Inne aspekty jak wyróżnienie na tle pozostałych osób, zdobywaniu doświadczenia będzie w innych wpisach w dziale jak zostać testerem. UWAGA Pytania zawarte w niniejszym wpisie stanowią zbiór pytań i odpowiedzi dostępnych w różnych serwisach (w tym zagranicznych), są też pytaniami które tworzyłem w ramach rekrutacji.
Jak zostać testerem oprogramowania? Zapewne wiele osób myśli, że aby móc wykonywać pracę testera oprogramowania konieczne jest ukończenie studiów na kierunku informatycznym lub technicznym. Nie jest to jednak prawdą, ponieważ teoretyczną wiedzę można zdobywać na kursach i szkoleniach, które organizowane są przez szkoły
Osoba, która kończy matematykę, a chce zostać testerem oprogramowania, powinna na ogół posiadać takie atuty jak: 1. Umiejętności analitycznego myślenia. Takie wymaganie bardzo często pojawia się podczas rekrutacji na stanowisko testera, czy inżyniera jakości w firmach programistycznych.
Ogólnie rzecz biorąc, choć może to wymagać kreatywności i inicjatywy, można zostać testerem produktów do makijażu z domu, wykorzystując platformy internetowe i sieci w branży kosmetycznej. PRZECZYTAJ TAKŻE: Jak zostać testerem produktów Under Armour. Jak rozpocząć pracę jako tester produktów do makijażu w domu
Publikacja jest przeznaczona dla osób, które chcą zostać testerami oprogramowania – mają wiedzę teoretyczną dotyczącą testowania oprogramowania i chcą ją sprawdzić w praktyce. Odpowiedzi na interesujące je pytania znajdą tu osoby, które poznały już aspekty teoretyczne przy pomocy sylabusa ISTQB® Poziomu Podstawowego czy też
kesan dan pesan guru untuk siswa kelas 6. Typ wydarzenia: webinar Rozwój branży IT cały czas nabiera tempa, w związku z czym rośnie również zapotrzebowanie na specjalistów zajmujących się technologią. Jednym z bardziej popularnych stanowisk w tym sektorze jest tester oprogramowania. Choć w procesie tworzenia np. aplikacji bierze udział wiele osób, to właśnie rolą testera oprogramowania jest zweryfikowanie, czy stworzony program odpowiada stawianym wymaganiom. Testerzy oprogramowania często analizują to, w jaki sposób ma działać dane rozwiązanie, zanim jeszcze zostanie napisany kod. Jak wyglądają kolejne etapy testowania oprogramowania? Czy umiejętność programowania jest na tym stanowisku niezbędna? Jakie jest zapotrzebowanie na testerów? Czy ten zawód ma przyszłość? Co zrobić, aby zostać testerem oprogramowania? Na te i wiele innych pytań odpowie Edyta Szczepańska, testerka z ponad 4-letnim doświadczeniem. Spotkanie poprowadzi Jakub Grzesiuk, IT Recruiter, absolwent Uniwersytetu SWPS. Udział jest bezpłatny - obowiązują zapisy. Kliknij, by uzupełnić formularz zgłoszeniowy. 23 maja 2022 r. online Strefa Technologii Uniwersytetu SWPS to projekt popularyzujący wiedzę o wpływie technologii na społeczeństwo. Przyglądamy się i omawiamy szanse, ale i ryzyka, jakie niesie dla ludzi jej bezprecedensowy rozwój. W ramach wielu webinarów i podcastów, spotkamy się z naukowcami, ekspertami i praktykami, którzy w różny sposób związani są z sektorem IT. Podczas rozmów połączymy merytoryczną, ścisłą wiedzę informatyczną z zagadnieniami społecznymi i humanistycznymi. Więcej informacji: Gościni Edyta Szczepańska – zajmuje się testowaniem od prawie 4 lat. Pierwsze doświadczenie zdobywała w firmie telekomunikacyjnej, w której miała możliwość rekrutowania osób na stanowiska testerskie oraz pomagania im w stawianiu pierwszych kroków w branży. W obecnej firmie weryfikuje działanie aplikacji mobilnych oraz zarządza procesami testowymi. Jej hobby to gra na instrumentach oraz aktywne spędzanie czasu. Prowadzący Jakub Grzesiuk – IT Recruiter od ponad trzech lat. Doświadczenie zawodowe zdobywał w agencji rekrutacyjnej jak i w wewnętrznym dziale HR. Obecnie odpowiada za rekrutację specjalistów IT w firmie gamingowej - Huuuuge Games. W swojej pracy ceni najbardziej stały kontakt z ludźmi i szeroki wachlarz zadań, w które może się zaangażować. W czasie wolnym fan gier i cięższej muzyki. Absolwent Uniwersytetu SWPS. Termin i miejsce 23 maja 2022 r. (poniedziałek)godz. online Kontakt Anna Marszałek-Głowacka[email protected]
Moje Drogie:-) Jak zapewne wiecie w Rossmannie II etap promocji już trwa – tym razem obejmuje ona rabat na wszystkie produkty do OCZU, czyli: wszelkie cienie, kredki do oczu, eyeliner’y, tusze:-) Jak chodzi o post – mam małe opóźnienie 🙂 Ale może nie wszystkie z Was już zdążyły wybrać się na zakupy:-) ja na pierwszy etap wybrałam się…..ostatniego dnia 😀 także mówiąc krótko: „zapłon” fest 😀 ale jakby nie było dziś a promocja trwa do *** Na co warto się skusić…? W co warto inwestować, a w co nie? Wiadomo, już samo -49% kusi…dlatego często wpada nam do koszyka coś, co niekoniecznie jest nam potrzebne do szczęścia…ale i jest to okazja, by przecież wypróbować coś np. droższego…bo zawsze to nie 60 zł, a 30…to można 😀 tak sobie to tłumaczymy:-) haha. Ja kiedyś też pewnie rzuciłabym się na różności…ale teraz już nie. Teraz robię spis – co mi trzeba i jakiej konkretnej firmy i to kupuję. Jak mam ochotę zaszaleć…to raczej w półkach niskich cenowo, czasem wezmę coś na próbę:-) poza tym tak jak piszę, albo idę po coś konkretnego, albo (często) zamawiam przez internet, bo niektórych produktów nie ma niestety w drogeriach:-) Ale dziś skupiam się na Rossmannie…i zastanawiam się co Wam mogę doradzić?? Może akurat coś Wam przypadnie do gustu??? No więc na pierwszy strzał: TUSZE Oj, ciężki temat, ile bab tyle opinii, pochwał, sporów, itp, itd. 😀 Z tuszem to tak jak z podkładem, czy malujemy się bardziej czy mniej, czy częściej czy rzadziej – ZAWSZE jakiś tusz mamy. Wybierając się do drogerii, ciężko się zdecydować; Przykładowo w Rossmannie…mamy szaf „kolorówkowych” 11, a każda z nich oferuje średnio ok. 10 rodzajów mascar (czasem mniej, czasem więcej), czyli bez mała 100 do wyboru:-D czyli wybór nie jest łatwy. Często jest tak, że w danej szafie…jeden czy dwa tusze cieszą się większą popularnością (bo ktoś mówił, chwalił, leciała reklama, itd.) ale też można to różnie tłumaczyć:-) To, że komuś dany tusz odpowiada, nie znaczy, że na Tobie wywrze podobne wrażenie (masz inne rzęsy, inne wymagania, oczekiwania, inny gust, lubisz taki i taki rodzaj szczoteczki…inny niż koleżanka…) Co do reklam, kiedyś słyszałam taką opinię, że: Coś reklamują, bo: jest nowe (co wcale nie znaczy, że wspaniałe! I od razu u wszystkich wzbudzi wielkie WOW, po prostu to komunikat, że wprowadzono na rynek nowość – więc kup) nie sprzedaje się tak jak trzeba, więc przy okazji różnych promocji…itd. „odświeżmy” wizerunek produktu – i polećmy! Bo podobno coś jeśli się super sprzedaje, to nawet nie trzeba tego zbytnio reklamować 😀 ale wiecie, każdy coś pogada, co innego doda, a wnioski najlepiej samemu wyciągnąć 😀 Najważniejsza rzecz to tusz musi być świeży!! Czy kosztuje 200 czy 10 zł. Często mamy w sklepach testery, więc bardzo fajnie, bo można zobaczyć jak ten tusz prezentuje się:-) czasem są takie, gdzie jak otworzymy, to cała szczoteczka jest nieźle uwalona tuszem, posklejana…itd. więc odchodzi ochota na zakup. Wyobraźcie sobie, jak szczoteczka tak wygląda, to jak prezentowałyby się rzęsy?? Ale czasem testerów nie ma. I zdarza się, że klientki otwierają tusz (nie-tester) po czym odkładają na półkę, bo „chciały tylko popatrzeć”. Ale otwarły i termin przydatności (czyli średnio 6 m-cy) ruszył:-) niech jeszcze otworzy tak druga, może trzecia…tego nie wiesz, bo i skąd?? odłożą, a potem przyjdziesz Ty i nawet nie mając testera bierzesz, bo wiesz, że fajny, a tu rozczarowanie. Bo szybko wyschnął. Czasem zdarza się kupić tusz „w ciemno”. Nie polecam – bo potem pretensję możesz mieć tylko do siebie:-) Wiem, że powiewa nudą…to co piszę, ale tak jest. Dlatego…warto mieć na uwadze pewne rzeczy… W tusz nie trzeba dużo inwestować. Oczywiście, jeśli masz pieniążki, zachciankę na jakiś wspaniały tusz to oczywiście sobie kup! Poczujesz się lepiej, ładnie wygląda, no i markowy:-) Mając na myśli tusz drogi, nie myślę tu o takim za 60 zł (np. L’Oreal…itd) ale o tych za 150-200… ale bardzo często podobny efekt możesz uzyskać tuszem o wiele tańszym. Co ważne – można także spotkać się z opiniami…”kupiłam drogi tusz, niestety osypuje się” – weźcie pod uwagę, że taki tusz nie schodzi „jak ciepłe bułeczki”, jak te tańsze… Może i nie jest otwierany, ale często leży długi czas w szafach, szufladach, może się przegrzać, itd…dlatego jego cena nie zawsze musi być gwarantem jakości. Często też mamy wrażenie, że jak kupię drogi to musi być super trwały, najlepiej gdyby wieczny, ale…niestety. Dlatego zanim kupisz tusz, poczytaj recenzję o nim, co sądzą inne dziewczyny, jaka jest powtarzalność opinii, jak ma wady to zaraz się o nich dowiesz, nie mówię, że Twoje odczucie będzie takie samo…ALE będziesz mieć pewien punkt odniesienia… Masz ochotę na droższy – to skorzystaj z promocji i wypróbuj. Jak okaże się jakimś…bublem…przynajmniej połowa kasy zostanie Ci w kieszeni, i nie będziesz żałować, że kupiłaś go w normalnej cenie. Jak chodzi o tusze tanie…to na szczęście mają taka ceną, że kupisz je w każdej chwili. Ja od kilku dobrych miesięcy na co dzień (dla siebie) używam po prostu Lovely:-) za 8,99:-) Nie mam zastrzeżeń. Na dzień powszedni…odpowiada. Wcześniej używałam różnych innych, ale odkąd przypadł mi do gustu jakoś się go póki co trzymam. Jest tani, więc kupuję go co 2 miesiące, aby był świeży. Jeśli chodzi o inne niedrogie w miarę to mogę śmiało polecić markę MAYBELLINE. Mają szeroką gamę do wyboru, także możesz wybrać sobie taki, który najbardziej Ci odpowiada (szczególnie te w zółtym opakowaniu:-). Ja także się przymierzam. W makijażowej blogosferze uchodzi za bdb kosmetyk, porównywany do tych z wyższej półki. Jeśli chodzi o tusze droższe… (w Ross.) L’Oreal, Bourjois, Max Factor… nie doradzam Ci konkretnego, miałam kilka, ale z doświadczenia wiem, że opinie nie zawsze się pokrywają…***Jednak w tym miejscu odsyłam Cię do mojego starszego posta o tuszach… KLIK warto przeczytać, znajdziesz tam kilka ciekawych propozycji, a może niektóre mascary dobrze znasz i podzielisz się swoją opinią? CIENIE do powiek Kilka słów na temat cieni. Możemy zakupić albo pojedyncze sztuki, albo łączone (podwójne, trio, poczwórne, itd. takie mniejsze wersje) albo duże palety. Chociaż palety (takie większe) raczej nie często można spotkać w drogerii. Jak sobie przypominam to w Rossmannie widziałam tylko z Lovely w kolorze nude, taki mix za zł (fot. poniżej), i z Wibo (9 kolorów). Co do tej paletki to zdania są podzielone, jednym pasuje, innym nie. Nie wszystkie kolory dobrej jakości. Do delikatnego makijażu może być. Jeśli macie ochotę dowiedzieć się, czy warto ją kupić to odsyłam Was na youtube do Hani na test na żywo:-): Paletka z Lovely Czy kupować paletki? Jeśli często używasz cieni, lubisz bawić się kolorami – to dlaczego nie? Bardzo często jest tak, że w całej palecie cieni (np. 10 sztuk) używamy np. 5-6 kolorów, a reszta wcale nie jest używana. Dlatego wydaje mi się, że warto przemyśleć przed kupnem, czy podobają nam się wszystkie kolory i zamierzamy je wykorzystać, jeśli nie – to szkoda wydawać pieniędzy. Jest też super wyjście – można samemu stworzyć sobie paletkę. Nie wiem jak w innych drogeriach… W Rossmannie takiej opcji niestety nie ma, ALE…np. w Naturze możecie dostać pustą paletkę KOBO (niestety tylko na 4 kolory, szkoda, że nie 8-10!) i samemu dobieracie kolory, które lubicie. Dobre wyjście, dobierasz takie kolory, jakie Ci pasują:-) Czy warto inwestować w drogie cienie?? Niekoniecznie. Choć poszaleć jakimś Diorem…sama przyjemność, ale nie konieczność:-D Prawda jest taka, że można zrobić dobry makijaż też tańszymi kosmetykami. A co najlepsze? Co mnie akurat ucieszyło…?? Zdarza się bowiem, że bardzo drogie cienie mają czasami gorszą jakość niż te tańsze – od Inglota, przez Kobo (marka dobra – lecz niedoceniana), aż do My secret (6-7 zł). Gdybym to ja powiedziała – pewnie ktoś by stwierdził, żebym się popukała w czoło, takie brednie wypisywać, ale nie – jak takie rzeczy mówi sama Mistrzyni Polski w makijażu, to coś w tym musi być. Przez ręce tej Pani przechodzi masa kosmetyków, bardzo często dostaje je od firm, testuje, sprawdza, wykonuje na nich makijaż, i okazuje się, że „nie wszystko złoto…” 😀 Ale tak jak kiedyś pisałam – tani kosmetyk może nas czasem pozytywnie zaskoczyć, a drogi rozczarować. O tym chyba każdy wie. Nie ma marki, która w swej ofercie miałaby wszystkie produkty najwyższej jakości… Czasami marka może być dobra, ale akurat np. cień – nie:) Często też jeśli kupujemy taki mix 3-4 cienie zdarza się, że używamy np. tylko dwóch. Mała rada: Przyjrzyj się tym kolorom, często jest tak, że te cienie nie są w takich małych paletkach „z przypadku”, ale można śmiało je łączyć… np. ciemniejszy do zewnętrznego kącika oka, średni na środek ruchomej powieki, jasny w załamaniu… Może okazać się, że masz w domu naprawdę fajną paletkę, której nie doceniałaś:-D Co ważne… Cień…czasem może być tańszy, ale podstawą jest BAZA POD CIENIE!! A taka bardzo dobra(!) trochę kosztuje (choć kiedy szukałam bazy dla siebie, przeczytałam mnóstwo recenzji, i okazuje się, że też można znaleźć fajne zamienniki w naszych zakopiańskich drogeriach… w cenie: od 10-35 zł, które na co dzień zdają egzamin:-) ale o tym może kiedy indziej) Do makijażu profesjonalnego lepiej mieć coś jednak dobrego.. Co najgorsze – wyobraźcie sobie, że ja do niedawna wcale nie używałam bazy pod cienie! Nie przypuszczałam, że jest to aż tak ważny kosmetyk. Nie dość, że przedłuża nam makijaż, pięknie podkreśla kolor cieni, wręcz uwydatnia kolor, podbija; jest też wystarczy minimalna ilość. Ale cóż…trzeba się uczyć cały czas, i na błędach też 😀 Matko! Nie wiem czy ktoś z Was dotrwał do tego momentu?? Zauważyłam, że jak chodzi o takie politykowanie, zakupowe wywody to zaczynam być powoli specjalistą, jeszcze chwilę i pozbędę się czytelników!! Może jeszcze wytrzymacie, już prawie koniec… Na jakie cienie się skusić w Rossmannie?? Kremowo-żelowe z Maybelline ColorTatoo – jak chodzi o recenzje na różnych blogach, i nie tylko, to powiem Wam, że to niezły HIT! Można stosować także do brwi (40 Permanent Taupe). A inne z kolei jako bazę pod cienie. Trzeba się najpierw rozeznać w dostępnej kolorystyce;-D Jak się okazuje, niektóre kolory na pierwszy rzut oka mogą nie do końca do wszystkich „przemawiać”, jednak po nałożeniu prezentują się super. Są dobrze napigmentowane, wygodne w użyciu, uniwersalne: sprawdzą się i w delikatnym makijażu jak i w wieczorowym, no i Sama się z ciekawości skuszę. Polecam poczytać recenzje na innych stronach. Jak chodzi o mnie, to posiadam raczej paletki (mniejsze/większe…z innych firm), więc w drogerii rzadko je kupuję, jeśli już to szybciej skuszę się na jakiś pojedynczy cień…Ostatnio podobały mi się kolory w szafie Astora, takie mataliczne, fajne są z L’Oreala. Z kolei jeśli szukać czegoś matowego to w Manhattanie. Jest tam także fajny matowy brązowy cień, który także nadaje się do brwi. No i małe paletki w Maybelline:-) EYELINER Fajny kosmetyk. Na dzień dzisiejszy chyba obowiązkowy w kosmetyczce. W zależności od tego jakie posiadamy umiejętności, jakie mamy potrzeby… możemy wybrać sobie pisak, żel, czy tusz do kresek. Oczywiście najlepiej wypróbować sobie tester i sprawdzić, który nam odpowiada. Dla osób, które rozpoczynają „pracę” z eyelinerem proponuję oczywiście te w pisaku, mazaku, flamastrze – jak kto woli określać, chodzi o jeden:-D Wygodne, łatwe w aplikacji. Poniżej Miss Sporty, Rimmel (opinie na słabe, choć ja mam Rimmela i nie narzekam, krótka końcówka więc łatwo się aplikuje) i L’Oreal. Jeśli chodzi o tusze do kresek to mogę polecić: Niemały wybór jest też w szafach Wibo i Lovely, też całkiem niezłe jak na początek… Nie są to jakieś megaHITy, ale godne polecenia:-) Jak na swoją cenę…dosyć trwałe. Jeśli chodzi o eyelinery w żelu, to polecam właściwie dwa – 1) Maybelline Eyestudio Lasting Drama Gel Liner 24h, żelowy eyeliner. Opakowanie zawiera pędzelek, co jest dużym plusem. Też go nie mam, i też zamierzam zakupić. Bo z recenzji, które przeczytałam – ponoć naprawdę WARTO! (czy faktycznie – zobaczymy… 🙂 ) a może Wy używacie?? Jeśli tak, to dajcie znać w komentarzach czy rzeczywiście dobry. 2) Manhattan Long – Lasting Gel Eyeliner (Eyeliner w żelu) – bdb recenzje, poza tym jak chodzi o przeprowadzaną ankietę w naszym Rossmannie także gody polecenia!!! KREDKA Świetną i super trwałą czarną kredką jest Master Drama z Maybelline. Ogólnie jak chodzi o kredki kolorowe…to polecam „przejrzeć”: Max Factor, Bourjois (metaliczne, wodoodporne), i Maybelline(!). Fajne, miękkie, mają wyrazisty kolor! Kredek tak naprawdę jest cała masa, ale powiem szczerze, że nie wiem, które spośród Rossmannowskich to takie prawdziwe hity!? Może Wy mi podpowiecie?*** Nie wiem czy Wam coś pomogłam… Bo jak to mówią: „dla każdego coś innego” 😀 i można podpowiedzieć, rzucić jakieś propozycje – ale czy dany kosmetyk będzie Wam odpowiadał tego nie wie nikt, tylko Wy same jak go wypróbujecie:-D Każda ma inne oczekiwania, ale warto przynajmniej chociaż w jakimś stopniu…. 'zawęzić pole poszukiwań’ 🙂 Dajcie znać czy macie któreś z w/w kosmetyków? czy warto je kupić?? Zanim ja się wybiorę do Rossmanna to chętnie poczytam co Wy o nich sądzicie. Pozdrawiam serdecznie:-) I życzę Wam wspaniałego majowego weekendu:-) Ewka
Coraz częściej możemy natknąć się na ogłoszenia poszukujące osoby na stanowisko testera oprogramowania. Jak wygląda testowanie oprogramowania i czy szkolenie ISTQB może nam w tym pomóc? Czytajcie dalej! Testowanie oprogramowania to świetna alternatywa dla wszystkich, którzy chcą się przebranżowić lub rozwijać w zakresie IT. Wielu uważa, że istotniejsze od kompetencji twardych i znajomości branży IT będą kompetencje miękkie oraz określone cechy charakteru. Jeśli lubisz się uczyć, jesteś zmobilizowany i nie poddajesz się łatwo, a do tego wykazujesz skrupulatność i dbasz o każdy szczegół, ta praca jest dla Ciebie. Aby zostać testerem oprogramowania, należy zacząć od podstaw. Zapoznaj się z podstawowymi terminami oraz dowiedz się, na czym dokładnie polega testowanie oprogramowania. Jeśli jesteś zdecydowany, wystarczy nabyć praktykę. Wiele firm poszukuje praktykantów oraz stażystów, a w Internecie możesz znaleźć ćwiczenia i praktyczne rady. Warto dodać, że jeśli zależy Ci na byciu testerem automatycznym, powinieneś nabyć także podstawy jednego z języków programowania, np. SQL bądź Java. Czy szkolenie ISTQB może pomóc w karierze testera? Oczywiście, że tak! Szkolenie ISTQB jest odpowiednie zarówno dla osób, które chcą zacząć swoją przygodę z testowaniem oprogramowania, jak i dla tych, które mają już nieco doświadczenia, ale chcą uporządkować swoją wiedzę i umiejętności. Jest to możliwe dzięki temu, iż szkolenie występuje w trzech poziomach. Dla zabieganych istnieje także wersja online, która znacząco usprawnia cały proces. Szkolenie ISTQB kończy się egzaminem, po którym otrzymujemy certyfikat ISTQB uznawany na całym świecie! Pracodawcy bardzo przychylnie patrzą na posiadanie tego dokumentu, ponieważ świadczy o zdobytych kompetencjach. Ile zarabia tester oprogramowania? Zarobki za testowanie oprogramowania będą różnić się w zależności od zdobytego doświadczenia czy miejsca pracy. Mediana zarobków testera oprogramowania wynosi ok. 6400 złotych brutto. 25% najgorzej opłacanych testerów zarabia poniżej 5 tys. złotych, natomiast 25% tych najlepiej opłacanych osiąga zarobki rzędu 8000 złotych lub więcej. Pamiętajmy o tym, że szczególnie na tym stanowisku, im dłuższy staż pracy, tym lepsze oferty pracy będziemy otrzymywać. Zarobki mogą zależeć także od zakresu kompetencji, potwierdzonych np. szkoleniem ISTQB zakończonym certyfikatem.
jak zostać testerem rossmann